Quantcast
Channel: Metody i techniki – Wędkarstwo Moja Pasja
Viewing all 23 articles
Browse latest View live

Methoda na sukces

$
0
0

methoda

Jedź wreszcie do domu! - krzyknął kolega.

Nic dziwnego. Od rana siedział bez brania, a ja holowałem kolejnego karpia. Tego dnia złowiłem więcej niż inni koledzy po kiju razem wzięci. Czy dlatego, że jestem tak dobrym wędkarzem? Zdecydowanie nie! Raczej dlatego, że methoda jest tak dobrą... metodą.

Co sprawia, że methoda jest tak skuteczna?

Przede wszystkim to, że obok naszej przynęty zawsze znajduje się kupka intensywnie wabiącej zanęty. Ryba podpływa zwabiona zanętą, ale jedyny treściwy kąsek jaki znajduje to przynęta na haczyku.

kukurydza

Sprzęt i zestaw

Nie ma co filozofować. Wybór wędki, czy kołowrotka to kwestia osobistych preferencji. Ważne, żeby wędzisko nadawało się do metod gruntowych. Żyłka główna w zależności od łowionych ryb powinna mieścić się w przedziale od 0,22 do 0,35 mm. Najczęściej jednak wybierzemy średnicę 0,22 – 0,26 mm. Grubsze żyłki sprawdzą się przy polowaniu na okazy dwucyfrowe.

Kluczowym elementem zestawu do methody jest koszyczek zanętowy. W ofercie jest do wyboru wiele modeli. Generalnie charakteryzują się one tym, że mają obciążenie umiejscowione na swoim spodzie, co sprawia, że zawsze opadają tym spodem do dołu. Dzięki temu zanęta, z zakopaną w niej przynętą zawsze są dobrze wyeksponowane. Najczęściej, koszyczek pełni też funkcję ciężarka umożliwiającego samo zacięcie, dlatego też montuję go na stałe. Trzeba jednak powiedzieć, że wielu wędkarzy osiąga świetne efekty na zestaw przelotowy.

Między koszyczkiem, a przyponem znajduje się łącznik umożliwiający szybką wymianę przyponów. Jest to istotne ponieważ, zwłaszcza przy połowie karpi, umiejętne dobranie przyponu może znacząco poprawić nasze efekty. Skoro mowa o przyponie to najczęściej jest on krótki i wykonany z fluorocarbonu. Przypon nie dłuższy od koszyczka do methody (8-10 cm) uniemożliwia splątanie zestawu. Fluorokarbon zapewnia niewidoczność oraz nadaje przyponowi sztywność, dzięki czemu rybie trudniej jest wypluć pobraną przynętę.

fluorocarbon

Czasem zamiast fluorocabonu stosuje się miękką plecionkę (np. na miękkim dnie, lub gdy fluorocarbon się nie sprawdza). Przypon oczywiście zakończony jest haczykiem. Powinien on być zawiązany jak węzłem bez węzła, aby żyłka wychodziła przez oczko od tyłu do przodu. Dzięki temu haczyk będzie bardziej „agresywnie” chwytał dolną wargę ryby. Do haczyka dowiązujemy włos z cienkiej plecionki lub gumkę do pelletu na które zakładamy przynętę. Wielkość haczyka powinna być dostosowana do wielkości przynęty. Najczęściej będą to modele numer 14-6.

karp na methodę

Zanęta

Nie pisałem o tym, ale generalnie są dwa sposoby łowienia methodą. Pierwszy, najczęściej stosowany, polega na użyciu intensywnie pracującej zanęty i częstym przerzucaniu zestawu (co kilka, kilkanaście minut). Może to być zanęta sypka, namoczony drobny pellet lub zanęta 50/50 – składająca się zarówno z zanęty sypkiej jak i drobnego pelletu. Dzięki temu dostarczamy w nasza miejscówkę dużą ilość zanęty, która wabi dużo ryb i powoduje u nich konkurencje pokarmową. Ryby żerują intensywnie i zdecydowanie pobierają przynętę. Jest to bardzo efektywny sposób wędkowania. Wadą tego rozwiązania jest to, że ciągłe przerzucanie zestawu może płoszyć, duże i ostrożne ryby. Żeby nie płoszyć ryb ciągłym przerzucaniem zestawu można zastosować spoistą i mocno klejącą mieszankę zanętową, która rozpuszcza się w wodzie nawet kilka godzin, nieustannie wabiąc ryby. Przynęta powinna być schowana w zanęcie. Dzięki temu nie dobierze się do niej drobnica. Kiedy jednak przypłynie gruba sztuka, z łatwością rozbije bryłę zanęty i dobierze się do przynęty na haczyku.

Przynęta

Najczęściej stosuje się twarde przynęty zakładane na włos. Numer jeden to pellet. Jest on pożywny i rozpuszcza się powoli w wodzie co jest atrakcyjne dla ryb. Jego niezwykła skuteczność wynika jednak z innego faktu. Otóż pellet używany jest do karmienia ryb hodowlanych. Z tego powodu żerują one na nim intensywnie i bez zachowania ostrożności. Gdy taka hodowlana ryba trafi w drodze zarybienia do jakiegoś zbiornika będzie ją bardzo łatwo złowić na pellet. Warto wiedzieć, że do karmienia kroczka najczęściej używa się pelletu 6-8 mm. Taką średnicę wybieramy na naszą przynętę. Świetną przynętą są też mikrokulki (8-12 mm). Ich główne zalety to wysoka wartość odżywcza oraz niezliczona możliwość kombinacji smakowych i kolorystycznych. Dobre będą zwłaszcza kulki neutralnie wyporne lub popupy unoszące się ponętnie nad dywanem zanęty. Nieśmiertelną przynęta jest kukurydza. Warto spróbować na łubin. Tajną bronią może okazać się pęczek białych robaków na specjalnym klipsie. Potrafi skusić do brania nawet medalowego karpia. Ich jedyna wadą jet to, że mogą być obgryzane przez drobnicę.

methoda na karpia

Łowienie na methodę

Nie różni się zbytnio od łowienia innymi metodami gruntowymi. Wybieramy miejsce, w którym spodziewamy się ryb i zarzucamy tam zestaw, ale bez zanęty. Teraz zakładamy żyłkę na klips. Dzięki temu nasz zestaw zawsze wpadnie do wody w tym samym miejscu. To bardzo ważne. Nie chcemy żeby ryby były rozproszone w łowisku. Mają skupić się na niewielkim obszarze i rywalizować o pokarm, to jest o naszą przynętę. Jako sygnalizatora można użyć drgającej szczytówki lub bombki w zależności od upodobań.

 

Zalety methody

  • przynęta znajduje się bezpośrednio w zanęcie
  • zestaw praktycznie się nie plącze
  • zmusza ryby do rywalizacji o pokarm
  • zanęta, której używamy jest drobna, dlatego nie przekarmia ryb

Dodatkowo, ode mnie dwa filmy o łowieniu na methodę

 

https://www.youtube.com/watch?v=Ir2bMzhzaEw

https://www.youtube.com/watch?v=h3WD2hTLv_4

Post Methoda na sukces pojawił się poraz pierwszy w Wędkarstwo Moja Pasja.


Krasnopiórka, czerwonka, wzdręga – utrapienie czy uciecha?

$
0
0

krasnopiorka

WZDRĘGA

Inaczej nazywana krasnopiórą, jakże często bywa utrapieniem wędkarzy, gdy małe sztuki ogałacają szaleńczo każdą przynętę na haczyku. Ileż to razy zmieniałem haczyk na większy i zakładałem cały zdenerwowany dwa, trzy ziarna dużej, twardej kukurydzy w nadziei, że nie dadzą sobie z takim zestawem rady. Na próżno - jakimś cudem te najmniejsze i tak wieszają się i na takim haku. Sprawa przybiera zupełnie innego obrotu, gdy w łowisko zaczną wchodzić te duże - pół kilowe i większe. Zazwyczaj jest to przyłów podczas zasiadek na lina i karasia. Akurat się cieszę jak zaczynają brać małe wzdręgi, ponieważ zauważyłem, że jak biorą to za jakiś czas powinien pojawić się upragniony lin. Mało wędkarzy świadomie nastawia się na ten gatunek ryby, a szkoda, ponieważ łowienie dużych wzdręg daje wiele satysfakcji i radości.

ŻEROWISKA KRASNOPIÓRY

żerowisko wzdregi

 

Żerowiska tych pięknych ryb znajdują się pośród roślin wodnych, także każdy zarośnięty staw, starorzecze, wolno płynący kanał i jezioro linowo-szczupakowe będą świetnym łowiskiem. Najlepszymi miejscami będą trzcinowiska i oczka wodne pośród grążeli. Szukać jej powinniśmy tam gdzie pojawia się rdestnica - najlepiej porastająca jakąś podwodną górkę. Jeżeli na naszym jeziorze są płytkie, zarośnięte zatoki koniecznie trzeba tam skierować naszą łódź czy ponton, bo to bankowe miejsce. Najlepszymi porami do ich połowu są słoneczne, ciepłe dni i tu łowiłem je o każdej porze oprócz nocy. Małe wzdręgi pływają w dużych ławicach, lecz te większe tworzą stada składające się z kilkunastu osobników. Gdy dzień jest pochmurny wtedy chowają się głębiej w okolicach dna i tam powinniśmy ich szukać. Natomiast podczas silnego wiatru chowają się w trzcinach, choć łowiłem ładne sztuki podczas takich wietrznych, pochmurnych a nawet deszczowych dni wśród kapelonów.

Z CZYM NA CZERWIONKĘ?

krasnopiorka

 

Podczas upalnych, letnich dni, gdy upał powoduje, że większość gatunków ryb nie ma najmniejszej ochoty skubnąć przynęty, zostawmy rodzinę na nudnej plaży a sami udajmy się na pobliski pomost z sześciometrowym batem lub odległościówką z delikatnym spławikiem. Obciążenie montujemy wysoko na krótkim gruncie, co prawda będziemy łowić w gęstej roślinności, ale żyłka 0,18 bez przyponu powinna wystarczyć. Przy małym gruncie po zaciętej rybie trzeba zdecydowanie i szybko rybę podciągnąć ku powierzchni, przy łowieniu zaś obok trzcin natychmiast odciągamy rybę na wolną przestrzeń. Uważam, że haki powinny być duże - wzdręga ma duży pysk - więc stosujemy rozmiary 4-8 złote z szerokim kolankiem na dużą przynętę. Zarzucamy za zanęconym miejscem by nie płoszyć dużych ryb i powoli ściągamy na łowisko - branie zazwyczaj następuje w czasie opadu a nawet podczas wolnego zwijania żyłki. Dobrym sposobem będzie łowienie na tzw. kulę wodną mocowaną przelotowo, zablokowaną stoperem (pozwala to na samozacięcie się ryby). Przypon na krętliku dociążamy niedużą śruciną.

CO LUBIĄ ŁAKOMCZUCHY?

wzdręga

Czerwona płotka jak ją nazywają starsi wędkarze żywi się głównie roślinami, lecz gdy podrosną w ich jadłospisie pojawiają się larwy owadów, same owady, ikra a nawet małe rybki. Na haczyk zakładamy wszędobylską kukurydzę - najlepiej twardą o smaku wanilii lub truskawki, białe robaki, pszenice, łubin i skórkę zapomnianego chleba, który wręcz ryby te uwielbiają. Kiedyś łowiąc z ojcem zabraliśmy na łódkę czereśnie - bynajmniej nie dla ryb, akurat nic nie brało, więc tata założył owoc na haczyk i wtedy się zaczęło! Popróbujmy, więc również na czereśnie. Kilka dobrych lat temu, przez dwa sezony uganiałem się z lekkim spinningiem za okoniami stosując twisterki-paprochy. Jakież było moje zdziwienie, gdy zacząłem na nie łowić wzdręgi, wtedy niewiedziałem jeszcze, że mają charakter drapieżcy i odżywiają się rybkami. Polecam - świetna zabawa dla spinningisty. Można je łowić na twisterki, kopytka czy ripperki, dżigi, z opadu. Na wolniutko poprowadzoną obrotówkę nr 00 też powinny się skusić. Bardzo skuteczna będzie metoda muchowa. Nęcić możemy praktycznie każdą zanętą spożywczą i najlepiej rozwodnić ją na papkę lub niedowilżyć. Sprawdzą się smużące zanęty uklejowe z atraktorem np. waniliowym. Najlepiej jednak jako zanęty użyć rozmoczonego chleba, bułki, kawiorku, pieczywa tostowego. Aby zwiększyć skuteczność wybierać pieczywo z ziarenkami.

To byłoby na tyle. Te proste sposoby mogą dać wiele radości z widoku złowionej dużej, złotej wzdręgi, a ponieważ nie jest to ryba najsmaczniejsza i wiem, że czytelnicy Wędkarstwo Moja Pasja wypuszczają duże sztuki, to miejmy trochę radości z widoku odpływającej złotej rybki.

 

 

 

Post Krasnopiórka, czerwonka, wzdręga – utrapienie czy uciecha? pojawił się poraz pierwszy w Wędkarstwo Moja Pasja.

Czytamy rzekę – strefy rzeczne, nazewnictwo

$
0
0

spin ice szamotuły

CZYTAMY RZEKĘ

czyli

Strefy na rzece, przeszkody i nazewnictwo

Często nad wodą słyszę narzekania wędkarzy na temat naszych rzek, że są puste, bezrybne. Otóż wcale nie! Jest w nich jeszcze całkiem sporo ryb i pływają w nich nie lada okazy. Problem polega na tym, że są trudne, że wymagają rozpracowania miejscówek, że musimy wiedzieć, gdzie o danej porze roku, miesiąca i dnia ryby przebywają, żerują czy odpoczywają. Jeśli rozpracowujemy takie stanowiska ryb i dojdzie do tego czas, w którym będą żerować plus trochę szczęścia to zapewniam - sukces murowany. Przed wyprawą nad rzekę musimy nauczyć się nazewnictwa jej odcinków, miejsc i części.

STREFY RZECZNE

strefy rzeczne

We wszystkich rzekach - małych i dużych wyróżniamy klika stref prądowych samego koryta. Wędkarz, który zaczyna przygodę z rzeką - a wiadomo, że łowienie w jej wodach to oprócz pięknych ryb również niesamowite doznania z bytowaniem z jej dziką przyrodą, musi pamiętać by nie zarzucać przynęty w tak zwaną pustą wodę. Czym jest taka strefa? W szybszych rzekach z bystrzejszym nurtem będzie to miejsce trzonu nurtu, czyli środkowy przekrój rzeki gdzie zazwyczaj ryby nie uraczymy, więc warto o tym pamiętać by nie tracić czasu na bezowocne łowienie. Poniżej tej strefy znajduje się kolejna - przydenna, gdzie nanoszony pokarm przez prąd rzeki powoduje, że ryb będzie tu sporo, rodzaj pokarmu zależeć będzie od dna. Tu spodziewać możemy się między innymi sandacza, dużego klenia, miętusa, leszcza. Po bokach tuż przy bocznych spadach z obu stron rzeki wyróżnimy strefę tzw. bocznych spadów, gdzie ryby przemieszczają się w wolniejszym nurcie (by zminimalizować utratę energii) w jej górę i gdzie często przebywają w poszukiwaniu pokarmu. W tej strefie szukajmy wszystkich karpiowatych i o dziwo węgorza. W obu wyżej wymienionych strefach w pogoni za drobnicą pojawią się drapieżniki. Natomiast w strefie powierzchniowej żerują niektóre gatunki ryb np. ukleja, za którą podąża polujący na nią boleń. Na pograniczu nurtu czai się okoń i szczupak, a tzw. przyrzecza to królestwo lina i karasia. Oczywiście nie możemy tu się trzymać ściśle występowania danego gatunku ryby w określonych wyżej strefach. Musimy pamiętać również, że wszystkie ryby zamieszkujące rzeki pobierają pokarm stojąc pod prąd.

na rzece

POKONAĆ PRZESZKODĘ - CZYLI GDZIE PATYKI TAM WYNIKI

W zwaliskach ukryje się wiele ryb i to zarówno białych jak i drapieżników, lecz nie pomoże tu nawet najcięższy i najmocniejszy zestaw. Czasami można zaryzykować stosując pewien trik, mianowicie rozhartować hak, kotwiczkę np. podgrzewając go zapalniczką. Wtedy na zaczepie powinien się on rozgiąć. Innym również świetnym miejscem będą drewniane słupki po starym uregulowaniu rzeki - doskonałe miejsce na drapieżniki czatujące na drobnicę. W gęstych kępach roślin wodnych potrafią się perfekcyjnie zakamuflować największe drapieżniki, choć i tu będzie trudno je wyłuskać, lecz wolno poprowadzony smużak, popper czy dwuczęściowy pływający wobler powinien sprowokować do ataku nawet najostrożniejszą rybę. Prostkom, nad którymi zwisają gałęzie drzew powinniśmy poświęcić więcej czasu, ale tu rzucić przynętą musimy z zegarmistrzowską precyzją, ponieważ każdy zaczep grozi przepłoszeniem ryby i zerwaniem przynęty. Zacznijmy od krótszych rzutów stopniowo w miarę możliwości je wydłużając. W miejscach gdzie rzeka zwalnia i gdzie pojawiają się kapelony lub trzcina zawsze rzucam ryzykując utratą przynęty, lecz nie zwracam na to uwagi - w takich miejscach zawsze stoją ryby. Wyspy pojawiające się w rzekach to miejsca, które zapewniają rybom i schronienie i pożywienie. Wyspa rozdziela rzekę na odnogi, wtedy nurt przyśpiesza i tworzy tzw. rynny, w których przebywają ryby - koniecznie takie miejsce trzeba obłowić. Jeśli na wyspie rosną drzewa, a ich korzenie są wymyte przez płynącą wodę będzie to dobra kryjówka ryb drapieżnych. W dolnym końcu wyspy czają się szczupaki i okonie, natomiast w wodzie poniżej wyspy mogą przebywać stada dużych leszczy. Świetnymi i również zaczepnymi miejscami są różne mosty. Przy filarach mostów nurt wymywa w dnie głębokie rynny, w których miejsca zajmują chyba wszystkie gatunki ryb - świetna miejscówka na klenie, bolenie, szczupaki i jeśli w rzeczce występują brzany to również tam właśnie możemy się ich spodziewać. Polecam przed łowieniem cicho i powoli wejść na most i w okularach polaryzacyjnych obserwować ryby, warto zapamiętać ich stanowiska.

rzeka latem

NAZEWNICTWO

Na koniec kilka podstawowych określeń części rzeki, jej przeszkód, tam, dna itp.

Tamy poprzeczne, czyli ostrogi (nazwa główka często mylnie nazywana ostrogą to końcowa część ostrogi) -  poprzeczne do płynącej rzeki usypiska kamieni i faszyny.

Rafy - kamienne wypłycenia - świetne miejsca stojących na napływie kleni, w rzekach górskich pstrągów, w nizinnych o zmroku sandaczy, a nawet sumów

Przykosa - wyraźne pogłębienie się dna, biegnące łukiem w poprzek nurtu

Próg - Uskok przegradzający poprzecznie rzekę. Gdy zauważymy fale, wiry to wtedy zaczyna się próg

Cofka - zmiana kierunku nurtu

Ławica - piaszczysta wyspa o łagodnych brzegach

Ploso - głębia pod brzegiem

Bystrze - przyśpieszenie prądu rzeki

Opaska - wzmocnienie brzegu rzeki na prostym odcinku

Warkocz - miejsce za szczytem ostrogi (główka) gdzie występuje silniejszy nurt

Łacha - wynurzony z wody fragment dna lub przybrzeżna płycizna

Blat - płaskie dno

 

Post Czytamy rzekę – strefy rzeczne, nazewnictwo pojawił się poraz pierwszy w Wędkarstwo Moja Pasja.

Lato! Czas na amura!

$
0
0

przyneta-na-amura

Ziiiiiiiii...... ale jedzie! Który to już raz? Skąd on ma tyle siły? Ręka mnie już boli.....

To moje standardowe myśli podczas holu tej ryby!

 ŁOWIENIE AMURA LATEM

łowimy amury

Przez jednych kochany, przez innych znienawidzony. Nie da się chyba przejść obok tej ryby obojętnie. Ja, osobiście jestem jego wielkim fanem. Jest wymagającym przeciwnikiem i osiąga imponujące rozmiary, które stawiają go w pierwszej trójce największych ryb w Polsce.

Kto nie chciałby zmierzyć się z 40 kilogramowa srebrzysto-złotą torpedą?

Właśnie teraz, latem, przypada szczyt żerowej aktywności amurów.

Jak więc przygotować amurową zasiadkę?

Miejsce

W brew pozorom, amury zamieszkują wiele naszych wód. Głównie za sprawą powodzi, ale też nieprzemyślanej gospodarki zarybieniowej i rosnącej liczbie łowisk komercyjnych. Ryby te, dość wszędobylskie, zamieszkują jeziora, rzeki, stawy, zbiorniki zaporowe itp. Choć ich populacja w większości wód nie jest zbyt liczna, to wielkość łowionych ryb rekompensuje ilość.

Jeżeli zaczynasz przygodę z amurami, to najlepiej będzie pojechać na łowisko komercyjne, gdzie właściciel wytłumaczy co, gdzie i jak zrobić, żeby złowić swoją pierwszą torpedę.

Jeżeli masz już doświadczenie w łowieniu amurów, zakres twoich możliwości znacząco wzrasta. W wytypowaniu zbiornika, w którym występują amury pomoże prasa wędkarska i internet oraz życzliwi koledzy po kiju. Kolejnym krokiem będzie znalezienie odpowiedniego stanowiska. Szukamy amurowej stołówki. To zadanie bywa bardzo proste. Miejsca odwiedzane przez amury można poznać po poobgryzanej roślinności wodnej. Szczególnym upodobaniem amurów cieszą się moczarka kanadyjska, wywłócznik kłosowy, trzcina i tatarak. Warto spróbować łowienia w ich pobliżu. Szczególnie emocjonujące jest łowienie amurów przy przybrzeżnych trzcinach. Nie raz widziałem jak amury obgryzają trzcinę, nawet kilka metrów ode mnie. Doskonałym czasem na obławianie trzcinowisk są pochmurne, deszczowe i wietrzne dni. Wiatr i deszcz pochylają trzcinę na powierzchnię wody, dzięki czemu amurom łatwiej się do niej dobrać. W pochmurny dzień natomiast ryby boją się mniej (tak jak w nocy) i podpływają pod sam brzeg. W łowiskach ubogich w roślinność, amury będą żerowały w podobnych miejscach co karpie – okolicach górek, wysp, stoków podwodnych, starego koryta rzeki, karczy itp. Generalnie szukamy ich tam, gdzie będą czuły się bezpiecznie i miały pożywienie. Amury można też wypatrzeć, gdy w ciepły dzień pływają pod powierzchnią wody w stadach liczących kilka osobników. Czasem robią to cicho i spokojnie, a czasem tworzą wielkie smugi i wiry na powierzchni wody.

Stołówka - czyli czym nęcić amury?

To dla amurów bardzo ważne miejsce. Te ryby to prawdziwe żarłoki. W sprzyjającej temperaturze potrafią zjeść (według niektórych) tyle ile ważą (a nawet jeżeli nie to na pewno bardzo dużo). Dlatego też zasadą numer jeden w łowieniu amurów jest obfite nęcenie. Ile sypać? Najlepiej wsypać kilka kilogramów zanęty i sprawdzić, czy jest ona wyjadana. Większość z nas nie ma jednak takiej możliwości więc przyjmijmy, że używamy co najmniej 5 litrów zanęty na dzień na jednego amura 10 kg (np. jeżeli wypatrzymy stado 5 amurów po 8-10 kg = 20 – 25 kg zanęty). Przygotowanie tak dużej ilości zanęty jest problematyczne, ale zdecydowanie odradzam sypanie do wody suchych ziaren. Są one mało atrakcyjne dla ryb, a mogą być szkodliwe. Ziarna najlepiej ugotować. Amury uwielbiają mdły aromat ugotowanych ziaren.

Czym zastawić stół? Zdecydowanym numerem jeden jest kukurydza. Amury ją uwielbiają, a do tego jest tania. Podobnie sprawdza się łubin, który jest moim kilerem na przełowione łowiska. Przynęta numer trzy to kulki proteinowe. To doskonała przynęta, ale wadą kulek jest cena, co ma znaczenie biorąc pod uwagę ilość zanęty jakiej trzeba użyć. Świetne efekty można osiągnąć dodając do zanęty śliwki, a także zakładając je na haczyk. Żeby śliwka nie spadała przy dalekich rzutach wkładam ją do woreczka PVA i zasypuję zanętą lub czymkolwiek co wchłonie sok, który mógłby rozpuścić woreczek.

zanęta amurowa

Prezentacja przynęty

Jest bardzo istotna, gdyż amury bywają trudne do zacięcia. Kiedy łowię na kukurydzę, łubin, czy kulki dodatkowo dodają kawałek korka, pianki lub pop-up, żeby wyważyć przynętę i stworzyć z niej słupek. Słupek lub niewielki pop-up unoszący się nad dnem na długość haczyka dają najlepsze zacięcie amura. Dzieje się tak dlatego, że ostrze haczyka jest skierowane ku dołowi. Kiedy amur chwyta przynętę ostrze zahacza się o jego dolną wargę, a zacięcie wbija go w nią głęboko.

Sprzęt na amura

Musi być mocny. Najlepiej użyć typowo karpiowego, choć ten do ciężkiej gruntówki też się nada. Wędka 3 – 3,5 lbs, mocny kołowrotek z nawinięta plecionką około 0,30 mm, karpiowy haczyk z grubego drutu, raczej o krótkim trzonku, nr 6-8 do ziaren, 2-4 do słupka, kulki i śliwki. Do tego duży i mocny podbierak (mało która ryba potrafi zdemolować podbierak tak jak amur). Obowiązkowo wyposażamy się w matę karpiową, gdyż amur ma dość delikatnie osadzone łuski i łatwo go uszkodzić. Zabieramy też aparat, wagę i miarkę bo w każdej chwili możemy złowić rybę życia.

Zobacz również -> Jak i co łowić w lipcu?

Zestaw na amura

Amura można łowić na wiele metod – gruntówkę, spławik, muchę z powierzchni itp. Zdecydowanie najlepszą metodą jest gruntówka. Możemy powiedzieć o trzech odmianach zestawów jakie możemy tu zastosować:

  1. Przelotowy – plecionka główna swobodnie przesuwa się przez oczko ciężarka gruntowego.
  2. Półprzelotowy - plecionka główna swobodnie przesuwa się przez oczko ciężarka gruntowego tylko do pewnej długości. Potem blokuje się na stoperze i następuje samozaciecie.
  3. Samozacinający – ciężarek zamontowany jest na sztywno. Ryba, która chwyci przynętę i się poruszy zatnie się sama.

Najpopularniejszy jest zestaw przelotowy. Mi osobiście najlepiej sprawdza się jednak zestaw samozacinający. Praktycznie nie mam na niego pustych zacięć, co zdarza się przy zestawie przelotowym.

zestaw na amura

Mój zestaw składa się z przyponu z miękkiej plecionki, z haczykiem zawiązanym węzłem bez węzła. Bardzo ważna jest długość włosa. Odstęp między przynętą, a haczykiem powinien wynosić 1-2 mm. Włos powinien wychodzić na środku łuku kolankowego. Oba parametry można regulować nawlekając na włos rurkę igielitową i nanizując ją z włosem na haczyk. Przypon połączony jest z plecionką główna za pomocą krętlika. Na plecionce głównej nawleczony jest ciężarek karpiowy, zamocowany na sztywno. Ważne żeby zestaw dobrze maskował się na dnie. Plecionka przyponowa powinna tonąć. Ciężarek powinien kolorem zlewać się z dnem. Zakładam też backleada, aby plecionka leżała płasko na dnie.

 

Żeby złowić amura trzeba się trochę namęczyć, ale warto!

Post Lato! Czas na amura! pojawił się poraz pierwszy w Wędkarstwo Moja Pasja.

Blisko brzegu na grubą rybę –łamiąc stereotypy

$
0
0

łowienie na brzegu

Łowienie dużych ryb z brzegu

Kiedy zaczynałem przygodę z wędka myślałem, że blisko brzegu trzymają się tylko małe rybki. Im dalej i głębiej tym większe okazy. Ciągle jeszcze spotykam wielu wędkarzy, którzy wędkują według podobnej filozofii. Doświadczenie pobytu nad wodą moje i wielu innych wędkarzy potwierdza jednak, że naprawdę dużą rybę można złowić nawet bardzo blisko brzegu. W pewnych sytuacjach nawet lepiej jest łowić blisko niż daleko.

wędkowanie z brzegu

 Dlaczego blisko brzegu?

Na wyprawie wędkarskiej staram się zachowywać maksymalnie cicho i niezauważalnie dla ryb. Zawsze siadam za trzcinami, żeby być niewidocznym. Ograniczam liczbę zarzuceń zestawów, podawania zanęty oraz innych ruchów, żeby nie odstraszać ostrożnych okazów. Nieraz bywało, że ryby podpływał mi pod same nogi. Liny pływały na 30 cm wodzie, a karpie brały dwa metry ode mnie. Mogłem je prawie dotknąć. Jak głupi mogłem siedzieć na rybach z zestawami zarzuconymi kilkadziesiąt metrów od brzegu i nie doczekać się nawet skubnięcia. I niestety często tak robiłem. Od jakiegoś jednak czasu w podobnych sytuacjach zwijam jeden z zestawów i montując delikatny zestaw spławikowy obławiam okolice trzcin. Nieraz taka zmiana uratowała mnie przed powrotem „o kiju”. Zauważyłem przy tym pewną prawidłowość. Grube ryby pływają blisko brzegu najchętniej wtedy kiedy niebo jest zachmurzone przez kilka dni, a ciśnienie w miarę stabilne. Zwłaszcza po deszczu duże karpiowate patrolują pasy trzcin wzdłuż brzegu licząc, że wiatr zrzuci, a deszcz wypłucze im z brzegu do wody jakieś jedzonko. Szczególnie amury uwielbiają takie warunki, ponieważ po deszczu trzciny pochylają się ku lustru wody stanowiąc łatwy i smakowity posiłek.

Ryby trzymają się płycizn nie tylko ze względu na występujące tam pożywienie. W obleganych akwenach, gdzie wielu wędkarzy łowi metodami gruntowymi, na większych odległościach od brzegu ryby są nieufne i szukają pożywienia tam gdzie nikt nie umieszcza zestawu ze zdradzieckim haczykiem – przy brzegu. Może im nie przeszkadzać im nawet hałas. Przy brzegu i tak są bardziej bezpieczne niż na większych dystansach gdzie woda jest najeżona wędkarskimi zestawami.

Innym powodem ciągnięcia ryb pod brzeg jest temperatura. Wiadomo – płytka woda szybciej się nagrzewa. Czynnik ten ma znaczenie zwłaszcza wiosną, kiedy zmiennocieplne ryby potrzebują „naładować akumulatory”. Ryby potrzebują ciepła żeby ich metabolizm był wydajniejszy. Wiosną chcą nabrać masy utraconej przez zimę oraz energii potrzebnej do rozmnażania. Im lepszy metabolizm, tym lepsze żerowanie i tym więcej brań.

W niektórych łowiskach może występować problem okresowego pojawiania się obszary beztlenowych. Takie pustynie tlenowe tworzą się przy dnach zbiorników. Oczywistym będzie, w takich sytuacjach, że ryby opuszczą głębiny i będą żerowały na płytszych obszarach, względnie w płytszych partiach wody.

łowienie z brzegu

Łowienie przy brzegu

Brzegi porośnięte trzcinami są naturalnymi żerowiskami ryb. Nie trzeba takich miejsc obficie nęcić. Ja wrzucam garść kukurydzy lub innej grubej zanęty w okolice spławika i spokojnie czekam aż ryby w nią wpłyną i zaczną konkurować o pokarm. Po każdym braniu dorzucam kolejną garść. Jest to niezwykle ekonomiczna metoda przy swojej ogromnej skuteczności. Należy jednak pamiętać, że nasza zanęta musi się składać z na tyle grubych frakcji, że nie zostanie wyjedzona przez drobnicę zanim wpłyną grube ryby. Warto zatem zmieszać np. kukurydzę konserwową z fasolą lub grubym pelletem. Dodatkowym plusem tej taktyki jest to, że możemy użyć minimum sprzętu przy maksimum frajdy z łowienia. Zacięcie kilkukilogramowej ryby spod brzegu to zupełnie inne przeżycie niż zacięcie takiej zdobyczy kilkadziesiąt metrów od brzegu. Co więcej, dzięki okularom polaryzacyjnym możemy nieraz dostrzec ryby żerujące przy naszej przynęcie i podziwiać je zanim wylądujemy je na brzegu.

grube ryby z brzegu

Jeżeli chodzi o metodę to preferuję przystawkę ze spławikiem. Spławik powinien być lekki i krótki. Żyłkę dobieramy do wielkości ryb na jakie polujemy, a haczyk do przynęty na którą łowimy. Polując na karpia lepsza może okazać się gruntówka z zestawem włosowym. Zestaw włosowy do łowienia przy brzegu nie różni się niczym od tego rzucanego sto metrów od brzegu. Jedynie wybieramy mniejszy ciężarek – 40-50 g. Nasz zestaw zarzucamy nie dalej niż metr od granicy trzcin i kilka metrów w lewo lub prawo od naszego stanowiska, żeby ryba która wpłynie w zanętę nas nie widziała. Świetnymi miejscami są też brzegi wyspy. Łowiąc tam nie musimy tak bardzo martwić się, że spłoszymy ryby.

Podczas wędkowania warto mieć oczy uszy otwarte. Poruszające się przybrzeżne zarośla, zmącona woda lub ciche spławy mogą nam zdradzić obecność ładnych ryb blisko brzegów. Warto wtedy umieścić w ich okolicy swój zestaw. Takie wędkowanie jest niezwykle emocjonujące, a przy tym tanie i wygodne.

duże okazy

Post Blisko brzegu na grubą rybę – łamiąc stereotypy pojawił się poraz pierwszy w Wędkarstwo Moja Pasja.

Świnka w lipcu i sierpniu

$
0
0

świnka w lipcu

Świnka – księżniczka rzek.

Podczas niżówek w naszych rzekach, warto poobserwować wodę przystając na moście . Bardzo często można w niej zauważyć niezwykłe widowisko. Błyski, tak zwane „lusterka” w wodzie świadczą o tym, że Świnki intensywnie żerują !

Miejsce :

Lipiec to okres wakacji i urlopów. Wybierając odpowiednie miejsce często będziemy przedzierać się przez tłumy plażowiczów i urlopowiczów zażywających kąpieli zarówno słonecznej jak i tej wodnej. Miejsca tak oblegane to przede wszystkim plaże, zarówno te piaszczyste jak i kamieniste. Nas interesują tylko te kamieniste, pokryte otoczakami na których Świnki żerują obgryzając glony porastające kamienie oraz wyszukując pomiędzy nimi smakowitych kąsków w postaci larw różnych owadów. Miejsca te powinny się charakteryzować dość szybkim nurtem - Świnka to ryba prądolubna. Dobrze jak przy brzegu rzeka nieznacznie zwalnia, tworząc miejsce gdzie Świnki mogą odpocząć. Właśnie w takie miejsca będziemy posyłać nasze koszyczki zanętowe.

kamienisty brzegNasze stanowisko - zestawy już w wodzie

Sprzęt:

Ja w wyżej opisanych miejscach używam zestawu gruntowego - feeder. Łowi mi się tak najwygodniej, biorąc pod uwagę to, że można również (przy słabych braniach) troszkę odpocząć. Zestaw jak najmniej skomplikowany: Żyłka główna 0,20-0,22 , koszyczek zanętowy o gramaturze dostosowanej do uciągu wody, założony na rurce antysplątaniowej. Ja stosuję od 50 do nawet 80 gram. Koszyczek wraz z rurką zastopowany jest krętlikiem do którego na drugim końcu dowiązujemy przypon o długości minimum 30 cm. Osobiście preferuje troszkę dłuższe, prawie 50 cm. Przypony wykonuję z żyłki 0,16-0,18. Świnka to wbrew pozorom bardzo waleczna ryba. Przyłowem też może okazać się królowa rzek – Brzana. Na końcu naszego zestawu wiążemy haczyk w rozmiarze 0,16, z cienkiego drutu, dość dobrej jakości – Świnka ma wbrew pozorom twardy pysk. Dobry ostry haczyk z łatwością wbije się specyficzny pyszczek Świnki, gwarantując udany hol w silnym prądzie.

świnkaCharakterystyczny pyszczek świnki. Nie można jej pomylić z żadną inną rybą.

catch and releaseTylko Catch and Release dla tak walecznej ryby!

Zanęta i przynęta:

Zanęt na rynku wędkarskim jest ogrom. Ja osobiście wybieram gotowe mieszanki ze średniej półki, zazwyczaj dedykowane typowo pod rzekę lub feeder. Do zanęty dodaję płatków owsianych zwykłych! Stanowią one ważny dla mnie element wabiący przy połowie Świnek, do tego dosypuję niewielką ilość pinki. Zanęta musi być stosunkowo ciężka i zwarta, aby prąd wody nie rozmywał jej zbyt szybko. Moja mieszanka zanętowa to nic skomplikowanego, powinna tylko skutecznie wabić ryby. Podstawową przynętą jaką stosuje jest biały robak. W miejscach w których łowię, sprawdza się on bardzo dobrze. Gdy ryba bierze bardzo niepewnie stosuję na haczyk również pinkę. Skuteczne też są sparzone gorącą wodą ( nie gotowane!) płatki owsiane.

Zestaw zarzucamy w miejsce w którym główny prąd rzeczny nieznacznie zwalnia. Brania nawet niewielkiej Świnki są bardzo energiczne, a jej hol daje dużo satysfakcji, szczególnie w silnym prądzie.
Częstym przyłowem są też certy, które żerują razem ze Świnkami.
Pozdrawiam i życzę udanych połowów.

Post Świnka w lipcu i sierpniu pojawił się poraz pierwszy w Wędkarstwo Moja Pasja.

Karpiowe bańkówki – czyli gdzie szukać karpia?

$
0
0

lowienie-karpia

Gdzie najlepiej łowić karpie?

Nie da się złowić ryby tam, gdzie jej nie ma. To truizm, ale nie zawsze nad wodą zdajemy sobie z tego sprawę. Czasem zamiast szukać najlepszych miejsc występowania ryb, po prostu wędkarze zarzucają zestaw byle dalej. Innym wydaje się, że wystarczy wsypać do wody wiadro zanęty i ryby zameldują się w łowisku. Każdy doświadczony wędkarz wie jednak, że kluczem do sukcesu jest zlokalizowanie miejsc, w których ryby występują naturalnie.

 

Brzegi porośnięte roślinnością, wyspy

wyspa

Są doskonałymi miejscówkami zwłaszcza po deszczu i wietrze, które wypłukują z przybrzeżnych zarośli, czy drzew owady oraz inne pożywienie karpi. W upalne dni, przybrzeżne drzewa i krzewy dają rybom upragniony cień. Również nocą można się tu spodziewać dobrych brań. Warunkiem sukcesu jest zachowanie ciszy lub łowienie z dala od swojego stanowiska np. pod przeciwległym brzegiem.

Granica mułu i twardego dna

To naturalne miejsce gromadzenia się wodnego pokarmu. Doskonałe miejsce, chyba na każdą rybę. Wiele gatunków patroluje te miejsca jako naturalne żerowiska. Można je znaleźć za pomocą stukadełka lub zestawu z markerem. Zestaw należy zarzucić na twarde dno, ale dosyć blisko mułu. Opłaca się w tym być precyzyjnym. Wybieramy miejsca oddalone od brzegu, ale na tyle bliskie, że bez problemu będzie można precyzyjnie umieścić w nim zestaw. Zanęta na takie miejsce powinna składać się z naturalnych komponentów i być bogata w białko i aromaty zwierzęce (pellet rybny, mączka rybna, oleje, robaki, itp.).

Karcze, zwalone drzewa, zatopione budowle

gałęzie

Karczowisko to pozostałości wyciętego lasu, który został zatopiony wodą. Wszelkie miejsca, gdzie znajdują się podwodne przeszkody dają rybom poczucie bezpieczeństwa. Dodatkowo na zalanych elementach osadzają się np. małże będące pożywieniem karpi. W takich miejscach głębokość może być różna od niewielkiej do prawdziwej głębi. W każdym jednak przypadku takie miejsce będzie dobrym łowiskiem. Nawet gdy woda ma 0,5 m głębokości.

Kolonie małż

kolonie małż

Takich miejsc karpie nie omijają. Łowienie w takich miejscach wymaga użycia odpowiedniego sprzętu (pływaki, przypon strzałowy) i umiejętności. Jeżeli jednak kolonia małży nie jest zbyt duża, to nawet mniej doświadczony wędkarz wyholuje z niej karpia. Zestaw umieszczamy u podnóża kolonii, która zwykle jest na górce, stroku czy jakiejś kłodzie. Kolonie małży są trudne do zlokalizowania, ale trochę machania markerem na pewno się opłaci.

Muł

Miejsca najbardziej omijane przez karpiarzy, a przecież będące naturalnymi siedliskami ochotki, tak bardzo lubianej przez karpie. Pamiętam grubaska złowionego w mulistym miejscu, który na macie wydalił zanętę z mułem, a w przełyku miał muł z ochotką. Warto więc spróbować łowić na mulistym blacie. Najlepiej gdy warstwa mułu nie przekracza 10-15 cm, a w okolicy takiego miejsca występują podwodne prądy. Czasem można wybrać z dna trochę mułu i organoleptycznie sprawdzić, czy znajduje się w nim ochotka. Łowienie na mule wymaga zastosowania odpowiedniego zestawu, ale wcale nie jest takie trudne. Najczęściej wystarczy przypon z miękkiej plecionki długości 30 cm, ciężarek na krętliku i neutralnie zbalansowana przynęta lub pop-up, które nie zapadną się w muł.

Płytkie zatoki

płytkie zatoki

To świetne miejsca zwłaszcza wiosną, ze względu na to, że woda szybko się w nich nagrzewa. Często są one bardziej lub mniej porośnięte roślinnością zanurzoną co zapewnia rybom schronienie, dużą ilość naturalnego pożywienia oraz tlenu (rośliny produkują tlen w procesie fotosyntezy). Latem woda w takiej zatoce może być trochę zbyt ciepła, ale jeżeli wybierzemy zatokę po stronie nawietrznej to wiatr schłodzi i natleni w niej wodę czyniąc z niej doskonałe miejsce dla ryb. Najlepsze efekty osiągniemy wędkując wczesnym rankiem, wieczorem i w nocy, gdyż w dzień zasadniczo ryby będą unikały płytkiej, prześwietlonej wody.

Podwodna roślinność

trzciny

Dość trudne technicznie ale doskonałe miejscówki. Rośliny zapewniają stołówkę, schronienie i tlen. Zwłaszcza latem podczas upałów w miejscach porośniętych bujną roślinnością będzie więcej tlenu niż w innych partiach zbiornika, a co z tym się wiąże, więcej ryb. W takich miejscach może sprawdzić się zestaw chod rig. Wyzwaniem może być wplątywanie się ryb w zielsko, dlatego warto mieć w odwodzie jakiś środek pływający. Jeżeli takim nie dysponujemy, proponuję wybrać miejsce mniej zarośnięte. Zestaw umieszczamy w naturalnych oczkach w roślinności, ale na ich krawędziach, a nie w środku. Nie wiem, dlaczego, ale wtedy jest więcej brań. Nęcimy delikatnie lub wcale, aby zachować naturalny wygląd takiego oczka wśród roślinności.

Podwodne górki i stoki

Doskonałe miejsca, bogate w naturalny pokarm i do tego często porośnięte roślinnością dającą rybom schronienie i tlen. W namierzeniu takiej górki pomoże echosonda, mapy batymetryczne, stare mapy sprzed zalania danego terenu wodą oraz marker. Najlepiej łowić u podstawy górki.

Wpływ rzeki lub kanału

Są to często płytkie miejsca, jednak ze względu na dopływ bieżącej wody, zwłaszcza latem będą bogate w nieco chłodniejszą i dobrze natlenioną wodę. Okresowo, ryby mogą wpływać do rzeki lub strumienia.

łowienie karpi

Post Karpiowe bańkówki – czyli gdzie szukać karpia? pojawił się poraz pierwszy w Wędkarstwo Moja Pasja.

Co dodać do zanęty, aby była skuteczna?

$
0
0

co na haczyk

Czy zdarzyło Ci się, że zazwyczaj skuteczna przynęta danego dnia kompletnie zawodzi? Może wystarczyło, że zmieniłeś przynętę na inną, a łowisko ożywało? Skąd bierze się to rybie wybrzydzanie?

Zbilansowana dieta przede wszystkim

Myślę, że jest to kwestia biologii. Co mam na myśli? Przykładowo, jeżeli codziennie jadłbyś na obiad tylko golonkę to po ilu dniach by Ci zbrzydła? Miałbyś ochotę na jakąś odmianę, może warzywa lub owoce. Dlaczego? Ponieważ nasze organizmy potrzebują zbilansowanej diety bogatej w różnorodne składniki odżywcze. Jeżeli jakiegoś składnika nam brakuje to w naszym umyśle pojawia się chęć zjedzenia czegoś co zawiera ów brakujący składnik. Podobnie jest z rybami. Jeżeli wszyscy wędkarze nęcą głównie kukurydzą to rybom może brakować w diecie białka i tłuszczy. Wystarczy dodać do naszej zanęty składniki posiadające pożądane przez ryby substancje, aby te zainteresowały się naszym nęciskiem. Nawet jeżeli część z tego co dodaliśmy do zanęty nie będzie dla ryb interesujące to przy odpowiednio różnorodnej mieszance zawsze znajdą jakiś składnik, który będzie przez nie chętnie pobierany.

Łowienie bez zanęty? Czy tak się da?

Kiedy zaczynałem swoją przygodę z wędkarstwem w ogóle nie używałem zanęty. Efektem był niczym nie zmącony spokój, który pozwalał mi cieszyć się pięknem otaczającej przyrody. Po jakimś jednak czasie sam odpoczynek na łonie przyrody przestał mi już wystarczać. Obudziła się we mnie chęć złowienia jakiejś ryby. Za przykładem starszych wędkarzy, zacząłem więc używać zanęty. Była to samodzielnie skomponowana mieszanka mielonego pieczywa i mielonych ziaren. Składała się tylko z drobnych frakcji. Efekty pojawiły się, ale były równie małe co granulacja moich zanęt. Kolejnym krokiem do przodu okazało się dodanie do moich zanęt grubych gotowanych ziaren i zwiększenie ilości samej zanęty. Teraz efekty były już bardzo dobre.

Apetyt rośnie w miarę jedzenia

Zacząłem się zastanawiać jak poczynić kolejny krok w zwiększeniu skuteczności moich mieszanek. Swoistego olśnienia doznałem kiedy przygotowywałem nowy przepis na kulki proteinowe. Powszechnie wiadomo, że skuteczność kulek wynika w głównej mierze z ich dobrze zbilansowanej wartości odżywczej. Dobra kulka zawiera wszystko to co rybie jest potrzebne do życia – białka zwierzęce i roślinne, tłuszcze zwierzęce i roślinne, cukry, witaminy i sole mineralne.

W naturalnych warunkach, żeby dostarczyć organizmowi kompletny zestaw składników odżywczych ryby muszą zjadać bardzo zróżnicowany pokarm – owady, ślimaki, małże, rośliny, nasiona, plankton, a nawet owoce. Ryba musi się przy tym porządnie napływać. Tu widać siłę kulek. Wystarczy bowiem, że ryba zje nasze kluki, a dostarczy organizmowi wszystkie lub prawie wszystkie składniki odżywcze. Jest to niezwykle kuszący pokarm.

co dodać do zanęty

Jak ten stan rzeczy wykorzystać do zwiększenia skuteczności polowania na mniejsze karpiowate jak np. lin, czy karaś? Rozwiązania są dwa. Po pierwsze do naszej zanęty możemy dodać mikro kulki. Przy regularnym nęceniu możemy liczyć na niezłe efekty. Drugim rozwiązaniem jest wzbogacenie naszej zanęty o wiele różnorodnych dodatków. Białko dostarczą robaki, mielonka, czy pellet na bazie maczki rybnej. Ziarna zbóż zapewnią cukry, a rośliny oleiste – tłuszcze. Brak soli mineralnych można uzupełnić dodając grubej soli kamiennej lub morskiej. Zanęta bogata w różnorodne dodatki będzie interesująca nie tylko ze względu na to iż dostarcza różnorodne składniki odżywcze. Jej zaletą jest też mnogość smaków, zapachów, kolorów i wielkości kąsków. Proporcje pomiędzy poszczególnymi dodatkami powinny być nierówne. Niektóre składniki powinny wyraźnie dominować nad innymi ilością. To jakich dodatków użyjemy i w jakiej proporcji zależy od gatunku na jaki polujemy, rybostanu zbiornika, czy pory roku. Ważna jest jednak przede wszystkim różnorodność.

https://www.youtube.com/watch?v=YAX9r0gNRFk&feature=youtu.be

 

Post Co dodać do zanęty, aby była skuteczna? pojawił się poraz pierwszy w Wędkarstwo Moja Pasja.


Pierwszy zestaw spinningowy – co wybrać?

$
0
0

wedka-do-spinningu

Spinning dla początkujących

Jaki sprzęt wybrać?

Zakupy w sklepie wędkarskim dla początkującego spinningisty na pewno są wielkim wyzwaniem. Dobranie odpowiednich akcesoriów to poważna sprawa – jeśli zrobi się to dobrze taki zestaw znacznie ułatwi życie spinningisty, natomiast złe dopasowanie narzędzi wędkarskich może prowadzić do wielu błędów, a nawet do zniechęcenia początkującego spinningisty do łowienia. Aby pomóc Wam przejść przez te trudne początki radzimy jak dobrze dopasować akcesoria, które stanowią podstawowe wyposażenie wędkarza. Do takich kluczowych elementów zestawu spinningisty należą:

  • Wędka (kij) – zazwyczaj skonstruowana jest ze stosunkowo krótkiego wędziska,
  • Kołowrotek – przymocowany do wędziska,
  • Żyłka – nawinięta na kołowrotek.

 Pierwszy kołowrotek do spinningu

Wybierając się na zakupy należy zacząć od dobrania kołowrotka. Pierwszy spinningowy kołowrotek powinien być stosunkowo dobrej jakości, lecz nie należy też wydawać na niego zbyt dużo pieniędzy ze względu na to, że nie wiadomo czy spodoba Wam się spinning lub po prostu po jakimś czasie uznacie, że trzeba wymienić kołowrotek na inny. W niskiej jakości kołowrotku często „brody” spadają ze szpuli, co może być bardzo denerwujące. Najlepiej od razu kupić kołowrotek z długą szpulą oraz taki, w którym nawijanie żyłki następuje metodą krzyżową.

kołowrotek do spinninguźródło: fishing-test.pl

Dodatkowe szpule to konieczność

Aby kołowrotek był odpowiedni dla różnych gatunków ryb, zarówno dla tych mniejszych, jak i tych kilkukilogramowych należy wybrać taki oznaczony symbolem 300. Ważne jest, aby miał co najmniej dwie dodatkowe szpule, na które można nawinąć żyłki o innych grubościach. Zestaw szpul z minimum trzema grubościami żyłki stanowi podstawę wyposażenia. Równie istotne jest, aby krawędź szpuli była zrobiona z metalu, takiego jak tytan, tlenek tytanu czy nikiel, bądź przynajmniej była nim pokryta.

szpula do kołowrotkaźródło: didofishing.pl

Jaki hamulec do spinningu? Przedni czy tylni?

Podczas łowienia zdarza się, że konieczne jest „pokierowanie” w szybkim tempie, do czego idealne jest przełożenie 5:1. Pamiętajcie nie warto kupować kołowrotków z systemem szybkiego składania rączki, gdyż bardzo szybko się psują. Kolejny dylemat dotyczy wyboru sprzęgła między przednim, a tylnym. W przypadku spinningu wybór jest prosty, a mianowicie idealne jest sprzęgło przednie, oznaczane skrótem FD (od Front Drag), w które wyposażają kołowrotki wszystkie poważne firmy. Korzyści sprzęgła przedniego to m.in.: większa średnica podkładek w sprzęgle, lepsze odprowadzanie ciepła tworzącego się w trakcie tarcia, płynniejsza praca. Spinning to sportowy połów ryb charakteryzujący się wysoką aktywnością łowienia, dlatego też warto się zaopatrzyć w kołowrotek z łożyskowaną antypoślizgową rolką pałąka, która w znacznym stopniu przedłuży żywotność kołowrotka i żyłki.

 Żyłka do spinningu, a może plecionka?

Kolejny bardzo ważny wybór podczas kompletowania zestawu spinningowego dotyczy żyłki. Od pewnego czasu bardzo modna jest plecionka, lecz stanowczo odradzamy jej stosowanie przez początkujących spinningistów. Zdecydowanie żyłka jest bardziej odpowiednia, gdyż wybacza błędy popełniane podczas holu, w przeciwieństwie do plecionki. Żyłka ma większą rozciągliwość (30%) niż plecionka (4%), co prawda ma mniejszą wytrzymałość, lecz jest odporna na mróz, czego nie można powiedzieć o plecionce. Zaletą żyłki jest również niska cena oraz to, że rybom trudniej dostrzec żyłkę.

żyłka do spinninguźródło: fishing-test.pl

Dla osób, które dopiero uczą się rzutów, prowadzenia przynęty, sprawnego holowania, które po prostu stawiają pierwsze kroki w spinningu proponujemy grube żyłki. Jeśli ktoś chce łowić okonie polecamy żyłki o średnicy 0,16 mm, jeśli Waszym celem są jazie lub klenie sugerujemy zakupić żyłki 0,20 mm, natomiast jeżeli sandacze bądź szczupaki proponujemy żyłki o średnicy 0,24 mm. Przy omawianiu grubości żyłki warto dodać, że ostatnio panuje moda na pogrubianie żyłek, aby zwiększyć ich wytrzymałość, dlatego gdybyście chcieli zmierzyć żyłkę może się okazać, że na przykład dwudziestka ma średnicę zbliżoną do 0,22 mm. Jednak na początku przygody ze spinningiem ten fakt jest zupełnie nieistotny, może to się okazać ważne dla doświadczonego spinningisty.

Obecnie na rynku nie ma złych żyłek, są natomiast takie, które długo zalegają w magazynach bądź na półkach w sklepie. Z tego też powodu warto zwrócić uwagę na najlepiej sprzedające się żyłki, których zapas jest często uzupełniany, a więc te świeże. Jeśli chodzi o kolory, to decyzja należy do Was. Należy jednak pamiętać, że żyłki w jaskrawych kolorach lepiej się sprawdzają w brudnych wodach o bardzo złej widoczności, natomiast w płytkich i przejrzystych nie warto ich stosować. Dobór nawoju jest prosty, gdyż w większości przypadków wystarczy pełny nawój 150-metrowy. Oczywiście zdarza się, że zostaje kilkanaście metrów, lecz nie stanowi to problemu.

 

żyłkaźródło: mikado.pl

Wędka do spinningu. Ok, ale jaka?

Po zamontowaniu kołowrotka i przeciągnięciu żyłki przychodzi czas na wybór kija, co jest zdecydowanie rzeczą najtrudniejszą. Koszty takiego kija są wysokie, dlatego trzeba to zrobić dobrze. Wybierając pierwszy kij na pewno nie należy skupiać uwagi na sprzęcie specjalistycznym, gdyż jest on dedykowany do połowu jednego gatunku ryb lub zarezerwowany do wybranej metody połowu. Należy natomiast koncentrować się na kijach bez wklejonej pełnej szczytówki (tzw. uniwersalnych), dzięki którym można łowić wiele rodzajów ryb. Jeżeli kij ma być wykorzystywany do łowienia okoni, musi posiadać czułą szczytówkę i pełną paraboliczną akcję, natomiast jeśli ma być przeznaczony do połowów szczupaków czy sandaczy - nie może być za bardzo delikatny. Czuły kij to nic innego jak wędzisko doskonale przekazujące sygnały do ręki wędkarza, a nie do jego oka. Jeśli po lekkim pstryknięciu przez drugą osobę w napiętą żyłkę między szczytówką a mocowaniem wolnej żyłki odczuwacie to pstryknięcie w dłoni, to wszystko jest w najlepszym porządku.

wędki do spinninguźródło: tunagouide.com

Bardzo ważnym parametrem kija jest jego długość. Jeśli o to chodzi to jedynym wyborem jest długość 2,7 m. Zapewnia ona bezproblemowe łowienie z łódki, jak również nie sprawi kłopotów przy połowie z brzegu, gdzie często jest dużo krzaków. Jest to najbardziej optymalna długość, ponieważ krótszy kij (2,4 m) gwarantuje jedynie wygodę na łódce i na brzegach bardzo łatwo dostępnych, kij 3-metrowy z kolei jest za długi by łowić z łodzi czy na niewielkich rzeczkach.

Kolejnym równie istotnym parametrem kija jest masa wyrzutowa. Odpowiednio dobrana zapewni celność rzutów oraz właściwy zasięg. Najczęściej wykorzystuje się przynęty o wadze od 2 do 20 g, dlatego dla skutecznego łowienia najpopularniejszych gatunków ryb (pstrągów, sandaczy, okoni, kleni, jazi, boleni, szczupaków) należy wybrać spinning o masie wyrzutu 5-25 lub 5-30 g. Kupując kij należy również zwrócić uwagę na dolnik. Nie powinien on być krótszy od długości zgiętego przedramienia, czyli musi sięgać do łokcia. Taka długość umożliwia komfortowe rzucanie, gdyż większość rzutów wykonuje się przy użyciu dwóch rąk, jak również daje punkt podparcia przy holu pokaźnych ryb. Ważne jest także, aby dolnik nie miał wystającym elementem, które mogą zahaczać o ubranie. Jeśli wybierzecie dolnik innej długości, popełnicie wielki błąd.

wędka spinningowaźródło: esellerpro.com

Ostatnim elementem przy wyborze kija jest sprawdzenie akcji, która rozstrzyga o sposobie zachowania się wędki podczas wyrzutu i holu ryby. Największą pewnością charakteryzuje się akcja paraboliczna, która zapewnia dobre wyczucie przynęty, pewność holu, jak również szybkość reakcji. Jeżeli żyłkę uzbrojonego kija przywiążecie na przykład do kaloryfera i napniecie, to zgięcie blanku powinno przypominać swym kształtem parabolę. Pamiętajcie, aby nie wykonywać mocnej pracy przy rękojeści, robić gwałtownych przegięć czy środkowych ugięć.

Gdzie kupić wędkę, kołowrotek i żyłkę do spinningu?

Sklepów wędkarskich jest w internecie mnóstwo. My polecamy chłopaków z BOLW'a, którzy chętnie doradzą Wam, czy to telefonicznie czy mailowo jaki sprzęt dobrać do Waszego budżetu:

Sklep wędkarski BOLW

Życzymy powodzenia w pierwszej przygodzie ze spinnigiem oraz wytrwałości!

Post Pierwszy zestaw spinningowy – co wybrać? pojawił się poraz pierwszy w Wędkarstwo Moja Pasja.

Sandacz bez kopyta, czyli łowienie na woblera i błystkę obrotową.

$
0
0

sandacz na woblera

POZNAJ SANDACZA

W Polsce sandacz cieszy się ogromną popularnością, przez lata był uznawany za rybę „nie do złowienia”, jednak obecnie jest jednym z najczęstszych celów wypraw wędkarskich. Znajomość technik jego połowu jest coraz lepsza.

Występowanie

Sandacz występuje głównie w jeziorach, średnich i dużych rzekach nizinnych, zbiornikach zaporowych, stawach i wszelkiego rodzaju wyrobiskach, w jeziorach i zalewach przymorskich. Można go spotkać również w przybrzeżnej strefie Morza Bałtyckiego, gdzie jego największym rywalem jest dorsz. Sandacz lubi mętne, głębokie wody (4-12 m) o dnie piaszczystym bądź gliniastym.

Charakterystyka i okres ochronny

Ryba ta osiąga często duże rozmiary, może urosnąć nawet do 100-130 cm i ważyć 10-15 kilogramów. Od 1 stycznia do 31 maja sandacze znajdują się pod ochroną, nie można ich również łowić, jeśli mają mniej niż 50 cm długości, a taki wymiar osiągają dopiero w czwartym roku życia.

Sandacze żyją w stadzie. Jeśli chodzi o tarło, to budowa gniazda i czuwanie nad ikrą, a następnie doglądanie wylęgu należy do samców. W tym czasie są zdeterminowane i mogą wykazywać się dużą agresją, często polega to na odganianiu od gniazda ryb o większych rozmiarach. Miejscem tarła są często żwirowe i twarde dna, bogate w górki i rafy. W rzekach tarło odbywa się w rynnach, za przykosami czy przy mostowych podporach, natomiast w zbiornikach zaporowych sandacze szukają schronienia w karczach i zboczach zalanego koryta.

Czym żywi się sandacz?

Podstawowym pokarmem sandaczy są niewielkie ryby, takie jak: ukleje, kiełbie, leszcze, płocie. Oprócz tego nie gardzi także larwami owadów, dżdżownicami, żabami czy mięsem raka. Dorastające sandacze najczęściej obawiają się dużych szczupaków, sumów, a nawet dużych ptaków wodnych, jak kormorany.

Łamiąc stereotypy

Sandacz jest chętnie łowiony przez spinningistów, zwłaszcza latem i w porze jesiennej, często jest także hodowany, a więc ma duże znaczenie gospodarcze. Jednak w wyniku kłusownictwa, przesadnych obłowów sieciowych czy niewielkich zarybień jego ilość w polskich jeziorach ciągle spada. Są jednak takie jeziora, które ze względu na inteligencję prezesów spółek i gospodarstw rybackich nadal są atrakcyjne pod względem połowów sandacza. Polski Związek Wędkarski co roku wpuszcza miliony sztuk narybku, dzięki czemu takie łowiska jak rzeki, zbiorniki zaporowe czy wyrobiska pokopalniane pozostają nadal dobrymi miejscami na łowienie sandaczy.

Niegdyś sandacze łowiono na martwe lub żywe rybki, co wynikało z faktu, że niewielu wędkarzy wiedziało jak łowić te ryby za pomocą sztucznej przynęty. Obecnie to się zmieniło i większość spinningistów wybiera miękkie imitacje ryb do połowów sandaczy. Jednak należy odpowiedzieć na pytanie czy tylko gumy (kopytka, rippery) są skuteczne na sandacze? Jak wiadomo nie w każdym miejscu sprawdzi się ten sam wabik, a na rynku jest ogromny wybór sztucznych przynęt. Dlatego skoro ruszył sezon na sandacza należałoby się zastanowić jakie przynęty będą najlepsze.

Jaka przynęta będzie najlepsza?

W przypadku łowienia sandacza wielu wędkarzy za najskuteczniejsze gumy uważa kopyta i rippery, dzięki nim notują najwięcej brań. Stosują je zarówno początkujący spinningiści, jak i ci bardziej doświadczeni. Jednak rzeczywistość pokazuje, że gdy chcemy złowić większą sztukę, która zadowoli nasze oczekiwania, gumy nie wystarczą. Wielokrotnie okazuje się, że sandacze nie interesują się miękkimi przynętami, co sprawia, że złowienie ponad kilogramowej ryby jest trudniejsze niż myśleliśmy. Niektórzy wędkarze mogą pochwalić się pokaźnym sandaczem, a to za sprawą innych wabików, jak smukłe błystki czy woblery. A więc nie tylko gumy są kluczem do sukcesu w połowach.

Gdzie można złapać sandacza? Otóż w zależności od pory roku jego miejsca pobytu są różne. Jesienią można go spotkać w dołach o głębokości kilkunastu metrów, natomiast latem ze względu na to, że w tych miejscach powstają nisze beztlenowe, przemieszczają się na płytsze wody. O tym fakcie wędkarze często zapominają i łowią w tych częściach zbiornika, gdzie dno jest najgłębsze bez względu na porę roku.

Skoro mamy jesień sandacze można oczywiście spotkać w głębokich dołach, ale ze względu na to, że podobnie jak okoń, są to ryby prowadzące aktywny tryb życia, w tych miejscach tylko szukają schronienia i odpoczywają. W poszukiwaniu pożywienia (uklei, krąpi czy płoci) ryby te przemierzają ogromne obszary zbiornika. W ciepłe i słoneczne dni zapuszczają się do wód powierzchniowych, natomiast w pochmurne dni, o poranku czy wieczorami żerują również przy brzegach. Podobne podróże tych drapieżników można zaobserwować również w rzekach, gdzie pożywienia poszukują na płyciznach czy przy rzecznych łachach oraz jeziorach, gdzie pojawiają się w płytkich zatoczkach zarośniętych trzciną czy inną roślinnością. Wyjątkową aktywność na powierzchni wody sandacze wykazują także podczas burzy.

Ważne aby do połowów sandacza nie podchodzić stereotypowo, gdyż wykorzystywanie ciężkiej gumy i łowienie w dołach nie wystarczy. Trzeba poznać zwyczaje i upodobania tego szlachetnego gatunku ryb, wtedy uzyskacie największą skuteczność.

Sandacz na woblera

Jednym ze sposobów łowienia sandaczy jest łowienie za pomocą woblera. Jest to przynęta, która nie przyda się w zbiornikach z dnem o opadających stokach, gdzie najlepiej sprawdzają się gumy oraz z dnem obfitującym w karcze. Jest to natomiast przynęta, która zwabi sandacza i zmusi go do długiego pościgu oraz zachęci go do spontanicznego ataku. Aby dobrać odpowiednią przynętę należy dobrze rozpoznać układ dna, wtedy na bezpiecznej wysokości można wabiąco przeciągnąć wobler. Jeśli wykorzystamy odpowiednio długi boczny trok może nam się to udać również nad karczowiskiem. Ta wyjątkowo prowokacyjna metoda połowów sandaczy w płytkiej wodzie jest najbardziej skuteczna w rzecznych łowiskach.

Jak już wcześniej wspomnieliśmy sandacze są najbardziej aktywne przed wschodem słońca oraz wieczorem, dlatego też w tym czasie jest największe prawdopodobieństwo na ich złowienie. Podczas takich połowów najskuteczniejsze będą pływające woblery, zagłębiające się pod powierzchnię wody na 100-150 cm. Polecamy również woblery długości 10-14 cm, o smukłych wzorach z metalicznymi lub srebrzystymi bokami i ciemnozielonymi lub czarnym grzbietami oraz stłumioną pracą ogona. Wabik należy zarzucić z odległości 15-20 metrów od brzegu, prostopadle do nurtu i błyskawicznie rozpocząć zwijanie żyłki. Początkowo powoli, jednak im bliżej brzegu trzeba to robić szybciej. Należy również pamiętać, aby jednocześnie unieść szczytówkę. Takie łowienie może skutkować nawet ponad trzy kilogramowymi okazami, dlatego warto zaopatrzyć się w żyłkę o minimalnej średnicy 0,20 mm.

Łowienie sandaczy na błystkę nie jest przestarzałe

Wędkarze preferujący gumy uważają, że łowienie sandaczy na błystkę jest przestarzałe, natomiast dalej są osoby chętnie stosujące tę przynętę. Lata temu oprócz metody żywcowej i martwej rybki na sandacze stosowano właśnie błystki, wśród których najpopularniejsze były ciężkie i wąskie wahadłówki. W tamtych czasach niewielu wędkarzy wybierało błystki obrotowe, czym popełniali błąd. Do tej pory ich zastosowanie pozwala na przechytrzenie tej mętnookiej ryby, zwłaszcza w tych częściach zbiornika charakteryzujących się piaszczystym lub żwirowym dnem. Najlepsze do tego celu są blaszki typu long nr 3 i 4 ze skrzydełkiem pomalowanym na kolor srebrzysty lub biało-czarny. Istotne jest, aby skrzydełko jednakowo pracowało przy wolnym ściąganiu przynęty. Należy pamiętać również, aby unikać obrotówek o łopatkach wirujących daleko od korpusu, tzw. wiatraków.

Dynamiczna szczytówka to podstawa

Do właściwego prowadzenia dużych wirówek, podobnie jak na szczupaka, konieczny jest mocny kij ( do 30-35 g) posiadający dynamiczną szczytówkę. Moment, w którym zahacza się skrzydełkiem o dno powinien być dobrze wyczuwalny na szczytówce. Gdy tak się dzieje oznacza to, że kij został dobrze dobrany. Jest to element kluczowy, gdyż metoda prowokacyjna o której mowa, sprowadza się do nieustannego przycierania twardego podłoża, przyśpieszania i spowalniania przynęty. Żyłka grubości 0,20 lub 0,22 mm będzie najwłaściwsza dla tego typu połowów. W głębszych łowiskach (4 metry i więcej) zestaw z wirówką warto wzbogacić o ciężarek (10-16 g), który umieszcza się kilkadziesiąt cm od przynęty. Umożliwia on wykonywanie dłuższych rzutów oraz pozwoli na utrzymanie obrotówki tuż przy dnie przez długi czas.

Na rynku wędkarskim jest ogromny wybór sztucznych przynęt, wędkarze stosują wiele kolorowych wabików, co powoli sprawia, że sandacze stają się coraz ostrożniejsze. Czasami warto zastanowić się nad powrotem do przynęt naturalnych. Jakiś czas temu czytałem o rekordowych połowach, gdzie na 10 najlepszych wędkarzy tylko 2 złapało swoją zdobycz na sztuczną przynętę. Z tego też powodu należałoby przypomnieć sobie podstawy łowienia metodą żywcową i na filet w rzekach i jeziorach.

Do polowania na sandacza należy wyposażyć się w dostatecznie sztywne wędzisko o uniwersalnej długości 3,6 m i wyrzucie od 80 do 100 gram. Do takich wędek trzeba założyć kołowrotek o średniej wielkości z 300 metrową, niezbyt rozciągliwą żyłką.

Gdzie szukać sandaczy?

Polując na sandacza w rzekach należy skupić się na takich miejscach jak: głębsze odcinki dna (często na granicy płynącej i spokojnej wody), dołki za zwalonymi konarami, podmyte brzegi. Takie miejscówki z reguły łatwo wytypować, lecz jeśli znajdują się one w mało dostępnych i wydawałoby się niebezpiecznych miejscach, należy sobie znaleźć inne miejsce, do którego dostęp nie będzie utrudniony. Do zestawu, który zdecydowanie sprawdza się przy połowach na żywca, należy przekształcony paternoster – podtrzymuje w rzece właściwie dobrany ciężarek, można go z łatwością wymieniać, ze względu na to, że złączony jest z bocznym troczkiem zwyczajną pętlą ósemkową. Pętla ta jest bardziej funkcjonalna i mniej czepliwa od agrafki. Kolejnym elementem zestawu jest ruchomy trójnik, do którego przywiązany jest trok z obciążeniem. Trójnik podtrzymywany jest przez stoper znajdujący się nad przyponem o długości 1 m, połączonym wytrzymałym krętlikiem z żyłką główną.

Uparty na żywca?

Skuteczność metody na żywca jest również dobra jak łowienia na sztuczną przynętę. Niewątpliwą zaletą łowienia za pomocą małych rybek jest fakt, że nasza zdobycz się nie męczy. Najlepszymi przynętami na sandacza będą małe ukleje, kiełbie czy jazgarze. Przechowywać je należy w pojemniku z lodem, co pozwala na dłuższe utrzymanie świeżości. Jeśli ktoś łowi metodą szybkiego zacięcia, rybki powinny być długości 10-12 cm, a jazgarzom warto usunąć płetwę grzbietową. Dodatkowo warto zwiększyć atrakcyjność rybek poprzez umieszczenie w ich pyszczkach gąbki nasączonej atraktorem dla ryb drapieżnych. Najskuteczniejsza będzie krew, makrela lub stynka, które mają bardzo intensywny zapach. Z tego też powodu atraktor warto trzymać w słoiczku i wyciągać go pęsetą już po zahaczeniu rybki.

Gdy znajdziemy odpowiednią miejscówkę sandaczową, należy zarzucić wędkę i utrzymywać ją pod kątem 45-60 stopni od tafli wody i bez przerwy obserwować spławik. Gdy tylko zniknie on z naszych oczu należy dokonać energicznego zacięcia. Czasami zdarza się tak, że sandacze słabo żerują, wtedy najbardziej skuteczne jest włączenie wolnego biegu kołowrotka oraz umożliwienie rybie wyciągnięcia kilku metrów żyłki zanim dokona się zacięcia. Sandacze podobnie jak okonie atakują swoją zdobycz od tyłu z szeroko otwartą paszczą. W trakcie ataku potrafią zassać nawet całą rybkę z haczykiem. Na żywe przynęty o niewielkich rozmiarach można złapać różnej wielkości sandacze, nawet te małe (kilogramowe).

Poznaj łowisko

Udając się na połowy sandacza nad jezioro niezbędne jest wcześniejsze poznanie takiego łowiska, bo bez znajomości dna danego jeziora możemy liczyć jedynie na wędkarskie szczęście. Podstawową informacją jaką trzeba wiedzieć jest to, w których częściach jeziora znajdują się twarde kawałki dna. Miejsca te występują niedaleko podwodnych półek, blatów, górek, spadów czy głęboczków.

W zestawie nad jezioro powinny się znaleźć: haczyk z oczkiem połączony z żyłką przyponową (0,5 metra) węzłem Palomar, spławik o wyporności nie większej niż 5 gramów, „świetliki” w przypadku łowienia nocnego (mocowane za pomocą plastikowego łącznika). Jeśli jest to płytkie jezioro warto zastosować spławiki z dociążeniem, na przykład: 2+2 g, 2+3 g czy 3+3 g.

Na dwie wędki!

Na jeziorze opłaca się łowić na dwie wędki. Pierwszą trzeba umieścić na filet położony na dnie, natomiast drugą można ustawić na małą żywą rybkę tuż nad dnem. Niewątpliwie najlepszym wabikiem na sandacza jest ukleja, jednak często wypływa ona do powierzchni. Ukleja może być bardzo skuteczna w postaci martwej rybki zahaczonej za grzbiet, warto również przebić jej pęcherz pławny i wysmarować ją atraktorem stynki lub krwi. Jeśli chodzi o krew to najlepiej ją przechowywać w formie suchej, a dopiero tuż przed wyprawą na ryby wymieszać ją z wodą w proporcji 1 do 1. Aby uatrakcyjnić 30 filetów wystarczy pędzelek i 10 mililitrowa fiolka krwi. Po użyciu atraktora należy odczekać około 3 minuty, aż zapach się utrwali. Na jeziorach w przeciwieństwie do rzek nie trzeba cały czas obserwować spławika, a więc można użyć sygnalizatorów dźwiękowych, ułożyć wędki na podpórkach i włączyć wolny bieg.

Sandacz lubi się bawić swoją zdobyczą. Często spotykane są sytuacje, w których nie połyka przynęty od razu, tylko trzyma ją w pysku nawet przez kilka minut. Aby uniknąć pudłowania zacięć należy dać trochę więcej czasu drapieżnikowi na połknięcie przynęty lub przełożyć haczyk bliżej ogona naszego wabika (fileta). W przypadku gdy spławik porusza się po tafli wody i co jakiś czas się zatrzymuje, oznacza to, że ryba bawi się przynętą. Przekonałem się na własnej skórze, że takim zachowaniem charakteryzują się często naprawdę duże okazy. W takiej sytuacji lepiej nie zacinać i poczekać do momentu, w którym spławik zniknie pod wodą, a żyłka będzie się wyraźnie napinać. Nawet sztywna i długa wędka nie pomoże, jeśli żyłka będzie zbyt luźna.

 

Pamiętajcie, że sandacz to bardzo kapryśna ryba, złowienie jej nie jest wcale takie proste jakby się wydawało. Powodzenia!

Post Sandacz bez kopyta, czyli łowienie na woblera i błystkę obrotową. pojawił się poraz pierwszy w Wędkarstwo Moja Pasja.

Zawieszki i przywieszki dorszowe – na co zwrócić uwagę?

$
0
0

wyprawa na dorsza

Jaka przynęta na dorsza? Oto jest pytanie!

W wędkarstwie morskim ciężko sobie wyobrazić połowy dorszy z kutra czy też małej łódki bez przynęt, takich jak: twistery, rippery, raczki, krewetki, kopyta czy też imitacje wodnego robactwa. Tego rodzaju przynęty są wykorzystywane jako przywieszki dorszowe. Rolę przywieszki mogą pełnić nie tylko przynęty miękkie, ale również sztuczne muchy, streamery czy na przykład lekkie błystki wahadłowe. Ważne jest, aby przywieszka nie była za duża, gdyż im jest większa, tym stawia większy opór w wodzie, co sprawia że dłużej opada na dno.

Dorsz na kopyto i rippera

W zestawie dorszowym powinny się znaleźć różnokolorowe przywieszki w wielkościach od 5 do 12 cm. Zazwyczaj najbardziej skuteczne są czerwone kopyta o wielkości 7 cm i to od nich należy zacząć wędkowanie, gdyż często się zdarza, że po prostu nie trzeba tej przynęty już zmieniać. Oczywiście są takie dni kiedy lepiej sprawdzają się inne przywieszki. Aby to stwierdzić należy bacznie obserwować innych wędkarzy. Jeśli zauważycie, że mają większe brania, to spróbujcie zastosować inny wabik, na przykład srebrne kopyto lub ripper, najlepiej z dodatkiem błękitu. Taka przywieszka jest skuteczna ze względu na to, że dorsze polują na śledzie czy szproty. Dorsze lubią także takie kolory, jak ciemnozielony czy brązowy. Wynika to z faktu, że dorsze są kanibalami, a więc gustują na przykład w takich rybach, jak tobiasz czy babka. Dlatego warto też zastosować kopyta o tych barwach.

Dorsze na wesz morską

wesz morskaźródło: archiwum.allegro.pl

Upodobnij przynętę do ofiary

Najlepszym sposobem na właściwe dobranie przywieszki, a więc jej koloru, rodzaju oraz wielkości, jest upodobnienie jej do ofiar dorszy. Dlatego warto przyjrzeć się pożywieniu, które złowione ryby wypluwają. Dorsze jedzą nie tylko małe rybki, ale żywią się także tzw. wszą morską. Sądząc po ogromnej ilości tych malutkich skorupiaków w żołądkach dorszy, można uznać, że są one niezwykle lubiane. W związku z tym watro rozszerzyć swój zestaw o imitacje wszy morskiej. W tej roli doskonale się sprawdzą brązowe lub szare twistery, silikonowe robaki bądź sztuczne muchy.

Krewetki i streamery - dorsze też to lubią

W pudełku z przynętami warto również mieć na przykład imitacje krewetek czy streamery. Skuteczne okazują się także silikonowe przywieszki w kolorach: czerwonym, pomarańczowym czy bladoróżowym, tutaj ważne jest, aby miały one dużo frędzli, które przypominają odnóża.

Kolor przynęty ma znaczenie

Podczas połowów dorszy powinno się wykorzystywać przywieszki o różnych kombinacjach kolorystycznych. Bardzo skuteczne jest zestawienie koloru brązowego z żółtym bądź zielonym czy też fioletowego z żółtym. Te same przynęty o jednolitych kolorach najczęściej nie interesują dorszy. Barwy takie, jak: czerwień, pomarańcz czy seledyn równie często okazują się niezastąpione.

Dozwolona ilość przywieszek

 

W trakcie wypadów dorszowych często okazuje się, że wędkarze stosują więcej przywieszek niż powinni. Regulamin jasno określa, że przy łowieniu z pilkerem wyposażonym w kotwiczkę można użyć jednej przywieszki, natomiast jeśli łowimy z pilkerem nie uzbrojonym w kotwiczkę dozwolone jest użycie dwóch przywieszek. Niestety wędkarze nastawieni na pozyskanie mięcha łamią wszystkie te zasady, gdyż uzbrajają pilkera w dwie, a nawet trzy kotwiczki oraz używają trzech, a czasami nawet czterech przywieszek. Jest to bardzo częsta praktyka, która prowadzi do wyszarpania ryby za bok. Wędkarstwo morskie nie powinno polegać na prymitywnym szarpaniu, a powinno być sztuką łowienia, przy której wystarczy tylko jedna kotwica.

Łowienie dorszy w praktyce

dorsze bałtyckieźródło: pzw.org.pl

Zaczynamy od pilkera

Po napłynięciu na łowisko wędkowanie zaczynamy od pilkera z kotwicą i przywieszką. Chociaż czasami zdarzają się dni, kiedy dorsze nie reagują na imitacje robactwa, a biorą jedynie na pilker. W takiej sytuacji warto całkowicie zrezygnować z przywieszki albo założyć dużą gumę przypominającą śledzie, licząc na to, że dorsze polują właśnie na śledzie i skuszą się na taką przynętę. W przypadku, gdy jest więcej brań na przywieszki, należy zrezygnować z kotwiczki oraz dowiązać drugą przywieszkę. Aby znaleźć tę najskuteczniejszą przywieszkę pod względem wielkości czy koloru, warto stosować dwie różne przywieszki i po prostu sprawdzać jaka jest reakcja na każdą z nich.

Zestaw z dwoma przywieszkami

Zestaw z dwoma przywieszkami można zmontować na kilka sposobów, ale tak naprawdę dwa są godne uwagi. Pierwsze rozwiązanie jest najskuteczniejsze, kiedy dorsze są aktywne i dobrze żerują, a polega ono na umieszczeniu przywieszek na bocznych trokach o długości 10-20 centymetrów powyżej pilkera bez kotwicy czy ciężarka. Aby obłowić zarówno dno, jak i troszkę wyższe fragmenty wody warto umieścić przynęty tak, aby dzieliła je odległość nie mniejsza niż 1 metr. Drugi sposób najlepiej sprawdza się w dni, kiedy ryby nie wykazują chęci do żerowania, a więc brań jest mniej. Przy tym rozwiązaniu jedną z przywieszek należy umieścić na troku poniżej pilkera. Taki zestaw powinien być prowadzony po dnie i co jakiś czas podrywany na metr do góry. Najwięcej brań jest wtedy, gdy przywieszki prowadzi się powoli lub z kilkunastocentymetrowymi skokami, a do tego celu najlepiej użyć imitacji krewetki bądź wszy morskiej.

Prowadzenie zestawu dorszowego

 

Jeśli chodzi o prowadzenie zestawu to najważniejsze jest, aby utrzymywać stały kontakt z przynętą. Aby przywieszki mogły być wykorzystane w 100 % powinno się łowić z opadu. Podczas opadania przynęty jest bardzo dużo brań, jak nie większość, dlatego naprawdę warto stosować tę metodę. Ważne jest, aby przynęta opadała na napiętej lince, a więc po uniesieniu zestawu na 1 bądź 2 metry nad dnem nie można luzować plecionki. W przypadku łowienia na burcie zapływowej można skrócić czas opadania przynęty za pomocą opuszczania szczytówki wędki, jednak należy pamiętać, aby robić to bardzo delikatnie.

Gwałtowne podrywanie zestawu jest raczej nieskuteczne, chociaż w przypadku łowienia jedynie za pomocą pilkera może się sprawdzić. W przypadku połowów zestawem z samymi przywieszkami można unosić przynętę raz szybciej, raz wolniej, jednak należy pamiętać, aby te ruchy były płynne. Szuranie po dnie jest najlepszym sposobem w dni, kiedy dorsze wyraźnie nie mają ochoty na współpracę i brań jest zdecydowanie mniej.

Łowienie dorsza z burty

W przypadku łowienia z burty obchodzącej przynętę zarzuca się na kilkanaście metrów od łódki i czeka się, aż zestaw odpadnie na dno. Po tym trzeba zamknąć kabłąk. Następnie należy bacznie wypatrywać brania, pamiętając aby nie zwijać plecionki. Zestaw będzie przesuwany wraz z dryfem kutra. Za pomocą małych, ciemnych przywieszek łudząco podobnych do drobnych organizmów pływających przy dnie, można naprawdę zachęcić dorsza, nawet tego nieżerującego, do ataku na przynętę.

Łowiąc na burcie od strony napływowej, kiedy to przynęta zbliża się do nas, należy zarzucić zestaw tak daleko jak to tylko możliwe, a następnie czekać aż opadnie na luźnej lince. Od momentu, w którym przynęta zetknie się z dnem, należy prowadzić ją małymi skokami w kierunku kutra, przy czym opad powinien być kontrolowany na napiętej plecionce. Gdy zestaw dotrze do burty należy jak najszybciej go wyciągnąć, aby uniknąć splątania się z przynętami innych wędkarzy łowiących po drugiej stronie burty.

Podsumowanie

 

Na koniec chciałbym jeszcze zauważyć, nawiązując do kolorów przywieszek, że w teorii ryby nie widzą na głębokości większej niż 70 metrów, jednak jak się przekonałem w praktyce jest zupełnie inaczej. Wielokrotnie spotkałem się z sytuacją, w której łowiąc na takiej głębokości, kolor miał znaczenie. Używając takich samych przynęt, różniących się jedynie zabarwieniem, przekonałem się, że zmiana koloru spowodowała, że brań było znacznie więcej. Z mojego doświadczenia wynika, że warto kombinować z przywieszkami, aby znaleźć tę najlepszą i najskuteczniejszą.

 źródło głównego zdjęcia: wyprawawedkarska.pl

Post Zawieszki i przywieszki dorszowe – na co zwrócić uwagę? pojawił się poraz pierwszy w Wędkarstwo Moja Pasja.

Drop Shot na drapieżnika – czyli okoniowe szaleństwo

$
0
0

drop-shot

Okoniowa jesień - podsumowanie

Ta jesień byłą dla mnie inna niż zwykłe. Przez lata październik i listopad, a nawet grudzień były dla mnie miesiącami wędrówek z żywcem w poszukiwaniu szczupaka. Zawsze to uwielbiałem. Szczupak to jedna z moich ukochanych ryb, ale drugą z nich jest okoń i to właśnie pasiastym garbusom poświęciłem tegoroczne jesienne weekendy.

Zawsze kochałem okonie. Gdy tato pierwszy raz zabrał mnie na ryby miałem cztery lata i swoją wędkarską przygodę zacząłem właśnie od łowienia okoni. Tato zakładał mi na haczyk małego żywczyka i trafiały mi się piękne garbusy. Mając cztery lata byłem ledwo w stanie utrzymać wędkę w rękach ( wtedy o węglówkach to się jeszcze marzyło ), ale już łowiłem ponad półkilogramowe sztuki. Stryj mojego ojca zarzucał mi na spławik, ale jemu brać nie chciały. Taki już miałem fart młodocianego debiutanta.

Dziś dalej uwielbiam łowienie garbusów, mam już na koncie kilka ryb o wadze ponad kilograma i długości ponad 40 centymetrów, ale wciąż uważam, że to co najlepsze dopiero przede mną.

okoń na dropshota

Drop shotowy trening

W tym roku uparłem się, że poćwiczę metodę, która pozwala na bardzo efektywne łowienie pasiaków, metodę zwaną drop shot.

Nie będę opisywał na czym polega łowienie na drop shota, jak składa się zestawy, jak należy wiązać hak, bo takich informacji jest w sieci pełno. Wolę skupić się na moich odczuciach i emocjach związanych z łowieniem na tę metodę.

Już od dłuższego czasu nosiłem się z zamiarem przetestowania tego sposobu łowienia, ale raz brakowało czasu, kiedy indziej warunki były nie takie, albo żona miała inne plany... Jakoś tak się to wszystko odwlekało, ale do czasu!

Zacząłem łowienie na drop shota zupełnie inaczej niż to zazwyczaj wygląda. Nie wziąłem nad rzekę spinningu, a matchowy kij o długości 3.9 metra z ciężarem wyrzutu do 20 gram. Do wędki zamontowałem kołowrotek o rozmiarze 2000 i żyłkę o grubości 0.17 mm. Haczyk o rozmiarze 6 dowiązany był do żyłki, bez żadnego przyponu i do tego ośmiogramowy ciężarek. Na przynętę zwykły twisterek. To wszystko.

Dlaczego w ten sposób? Wyszedłem z założenia, że idąc nad rzekę z drop shotem pierwszy raz, lepiej zabrać wędkę, która pozwoli mi prowadzić przynętę dalej od brzegu i lepiej obserwować reakcje ryb. Okazało się, że początek był trudny. Pierwsze 30- 40 minut nie dawały żadnej nadziei, że w ogóle coś złapię, żadnego brania, żadnej ryby. Dopiero po ok 45 minutach i kilku zmianach sposobu prowadzenia i podrygiwania przynętą pojawiły się pierwsze sukcesy. Pierwsze rybki zaczęły się meldować na haku i zdumiewające było jak bardzo efektywne stało się łowienie gdy określiłem jaki sposób prowadzenia przynęty jest skuteczny.

W sumie za każdym razem gdy chce się łowić tą metodą trzeba poświęcić kilkadziesiąt minut na określenie jaki rodzaj prowadzenia jakiej przynęty danego dnia odpowiada rybom.

W przeciągu kilku miesięcy byłem nad wodą kilkanaście razy, z różnymi wędkami i zestawami i moje obserwacje są troszkę inne od najpopularniejszych opinii.

okoniowy dropshot

Żyłka czy plecionka na Drop Shota?

Przy łowieniu na drop shota bardzo popularne jest zestawienie plecionki z fluorocarbonem. Dzięki takiemu zestawieniu mamy odpowiednią moc zestawu, niewidoczny przypon i niską rozciągliwość co pozwala na doskonałe wyczucie brania. Oprócz tego panuje mit, że fluorocarbon zabezpieczy zestaw przed zębami szczupaka jeśli ten zaatakuje naszą przynętę. Używam słowa mit gdyż uważam, że jeśli ja mogę coś przeciąć zębami to szczupak tym bardziej. Przyznaję, że wyczuwalność brań jest znakomita. Branie nawet małego pasiaka sprawia wrażenie kopnięcia, ale zestaw ten ma też swoje wady. Jego sztywność i brak rozciągliwości wpływa negatywnie na możliwość swobodnego zassania przynęty, daje rybie mniej czasu, przez co skuteczność zacięć może spadać. Oprócz tego prowadzenie przynęty jest dosyć nerwowe i mało płynne.

Sama plecionka

Rzadko zdarza się używać plecionki bez fluorocarbonu, czy żyłki ale jest to możliwe i jeśli trafimy na okres intensywnego żerowania ryb w trudnym terenie, gdzie są podwodne zaczepy i mamy mało czasu na podanie przynęty, zacięcie i hol to właśnie takie rozwiązanie może być idealne. Przy mocno przebłyszczonej wodzie plecionka może mieć bardzo negatywny wpływ na ilość brań, ale przecież nie można mieć wszystkiego.

Żyłka

Żyłka jest spoko! Posiada odpowiednią rozciągliwość, jest pod wodą znacznie mniej widoczna od plecionki, a jej wytrzymałość jest większa od fluorocarbonu. Jeśli zastanawia Was czy połączenie miękkiej wędki i rozciągliwej żyłki wpłynie w sposób negatywny na wyczuwalność brań, odpowiem- Tak. Brania będą słabiej wyczuwalne, ale za to delikatne sygnały o pobraniu przynęty wystarczą by rybę zaciąć, a skuteczność zacięcia i holu na miękkim, rozciągliwym zestawie jest moim zdaniem wyższa.

Wklejanka czy zwykły spinning na Drop Shota?

W moim odczuciu lepszym rozwiązaniem jest wklejanka. Pozwala ona na bardziej płynne prowadzenie przynęty i daje rybie więcej czasu i swobody w momencie pobierania przynęty. Brania są równie dobrze wyczuwalne co na sztywnej wędce, a hol pewniejszy bo nie wyszarpujemy rybie haczyka z pyszczka. Oczywiście lekki spinning, bez wklejonej miękkiej szczytówki też się nadał i też na niego łowiłem ryby, ale miałem wrażenie, że wędkowanie jest znacznie bardziej twarde i toporne. Przy łowieniu na jigi szybkość kija jest dużym atutem, ale przy drop shocie raczej mi ona przeszkadzała niż pomagała. Z resztą mówiąc szczerze na drop shota łowiłem dwoma różnymi spinningami, matchowką i feederem i na każdą z tych wędek można spokojnie na drop shota łowić, więc brak specjalnej wędki nie jest problemem.

Przynęta sztuczna czy żywa?

sztuczne przynęta na drop shota

Pod kątem wykorzystania różnych przynęt, drop shot jest absolutnie genialną metodą. Możemy wykorzystywać przynęty gumowe, co jest najpopularniejszym rozwiązaniem, ale także skorzystać z przynęt żywych jak rosówka czy filet. W zasadzie im większa wyobraźnia tym lepiej. Ja korzystałem z różnych przynęt sztucznych i świetnie sprawdzały mi się zarówno wyroby dedykowane pod drop shota jak i popularne twistery i kopytka. Warto pamiętać, że dzień od dnia potrafi się bardzo różnić i przynęty skuteczne dziś nie muszą być skuteczne jutro. Są momenty kiedy ryba nie reaguje na gumowe zabawki i inne błyskotki bez zapachu i smaku, wtedy na ratunek przychodzi przynęta naturalna, w moim przypadku była to rosówka. Solidny robal na drop shotowym zestawie może bardzo poprawić ilość brań. Ja sam byłem pod ogromnym wrażeniem skuteczności rosówki, potrafi ona skusić zarówno grube sztuki, jak i małe bokserki. Co ciekawe nawet te małe wariaty potrafią bez problemu łyknąć rosówkę w bardzo krótkim czasie, ale dzięki budowie zestawu nigdy nie łykają zbyt głęboko i wszystkie zdrowe wracają do wody, a przecież właśnie o to chodzi, prawda?

drop shot na rosówkę

Pamiętajcie, że to wszystko co piszę to tylko moje obserwacje. Nie traktujcie ich jak uniwersalnej prawdy. Wasze doświadczenia mogą być zupełnie inne i podobnie wyciągane z nich wnioski. To jest właśnie fantastyczne, że nigdy do końca nie wiemy, czy nasze założenia i taktyka są słuszne.

Widziałem kilka filmów na YouTube, w których wędkarze używali zestawów dla mnie zupełnie przesadzonych, ale przynosiły im one świetne rezultaty. Łowili na łowiskach, na których nawet toporne zestawy dają świetne wyniki. Tak to już jest, różne łowiska, różne warunki, różny potencjał i różne optymalne rozwiązania.

Osobiście znam wielu znakomitych wędkarzy, którzy dokładają ogromnych starań do każdego, nawet najmniejszego szczegółu i którzy potrafią łowić piękne ryby. Zawsze znajdzie się ktoś na kogo warto spojrzeć i czegoś się od niego nauczyć.

Dla mnie zawsze niedoścignionym wzorem wędkarza będzie mój tato. Pewnie większość z Was ma tak samo. Ogromny zapas wiadomości, pasja i tyle fantastycznych opowieści i wspomnień. Kopalnia wiedzy. Zawsze robiłem co w mojej mocy, by mu zaimponować i akurat z drop shotem mi się udało. Kiedy pokazałem mu jak efektywna jest to metoda był pod wrażeniem. To najlepszy dowód, że wszystkie moje starania w nauce tej metody miały sens.

Życzę Wam, byście także potrafili zaskoczyć znajomych wędkarzy swoimi wynikami.

Ze swojej strony mogę Was zapewnić, że zabawa w drop shota przyniesie Wam bardzo wiele świetnej zabawy. Myślę, że każdy kto korzysta z tej metody może to potwierdzić.

Wędkowanie to fantastyczna pasja i zabawa. Odkrywanie jej nowych odsłon to zawsze świetne doświadczenie. Ja mam przed sobą jeszcze wiele nauki i jeśli będą się z nią wiązać jakieś ciekawostki z pewnością o nich napiszę.

 

Na zakończenie drobne przypomnienie. Są takie wredne stworki zwane szczurami, które potrafią czasem wejść do budynków gospodarczych, garaży i jeśli trzymamy w nich wędki, mogą one paść ofiarą zębów tych średnio sympatycznych gryzoni. Niestety niejeden wędkarz już się o tym przekonał. W związku z tym nawet jeśli za oknem śnieg, a sprzęt czeka na cieplejsze dni, pilnujcie wędek!

Marcin Ziemba

marcin ziemba

 

Post Drop Shot na drapieżnika – czyli okoniowe szaleństwo pojawił się poraz pierwszy w Wędkarstwo Moja Pasja.

Łowisko komercyjne to też trudny przeciwnik

$
0
0

ryba

W tym artykule chciałbym się z Wami drodzy czytelnicy podzielić kilkoma swoimi doświadczeniami na temat wędkowania w łowiskach komercyjnych. A dokładnie chodzi mi o te bardziej ekskluzywne łowiska – łowiska spinningowe. Łowisk z rybami spokojnego żeru mamy już w Polsce całkiem sporo, natomiast tych oferujących połów drapieżników jest zdecydowanie mniej. Moim zdaniem wyprawa na takie łowisko ma o wiele więcej wspólnego z prawdziwym wędkowaniem niż wybranie się z nad staw hodowlany zarybiony karpiem, otoczonym pomostami, barami i miejscami do grillowania.

Łowiska spinningowe to najczęściej naturalne jeziora oferujące piękną populację drapieżników a jednocześnie wymagające i stawiające przed wędkarzami niemałe wyzwania. Może nawet większe niż nasze zwykłe codzienne jeziora, zbiorniki zaporowe i rzeki.

Dlaczego tak jest?

O tym będzie w dalszej części artykułu.

Gdzie warto pojechać?

Aby opisać swoje doświadczenia, posłużę się opisem wyprawy, którą odbyłem na jedno z takich jezior położonych w północnowschodniej części Polski, na ziemi sejneńskiej, pod koniec maja tego roku. Jezioro nazywa się Boksze, a łowisko prowadzi rodzinna Firma FALKO, która oferuje możliwość wędkowania, wypożyczenie łódek oraz noclegi z wyżywieniem. Samo jezioro ma około 100 hektarów powierzchni i jest pięknie położone wśród pół i lasów z dala od cywilizacji.

Panorama jeziora BokszePanorama jeziora Boksze

Ja akurat wybrałem to miejsce, ale do wyboru jest coraz więcej tego typu łowisk w całym kraju. Wystarczy zasiąść przed Internetem i wyszukać jezioro, które będzie nam odpowiadało. Ceny na ogół wahają się od 35 zł do 50-60 zł za dzień wędkowania. Nie jest to może tanio, ale warto poczuć jak to jest łowić w wodzie, o której wiemy, że pod naszą wędkarską łódką na 100% pływają okazałe szczupaki. Sami przyznacie, że to kolosalna odmiana w stosunku do kołysania się bez sensu w łódce na wodzie PZW, podczas gdy pod Nami rozpościera się rybna próżnia niczym w kosmosie.
W cenie za wędkowanie najczęściej zawarte jest wypożyczenie łódki, ale nie zawsze tak jest – warto to sprawdzić. Pamiętajmy również, że na tego typu wodach najczęściej obowiązuje zasada no kill, lub jest osobna płatność za zabrane ryby. Nie są to, więc raczej miejsca dla mięsiarzy a zdecydowanie dla sportowców.

Co trzeba wiedzieć przed wyjazdem?

Przede wszystkim pamiętajmy, że nazwa łowisko specjalne wcale nie oznacza, iż wsiądziemy do łódki, odpłyniemy od brzegu 20 metrów w dowolne miejsce, zarzucimy dowolną przynętę do wody i za chwilę będą nam się meldować na kiju okazałe szczupaki, sandacze i okonie jeden po drugim.

Zapomnijcie o tym.

Jedna i najważniejsza rzecz, o jakiej musicie wiedzieć przed wyjazdem na takie łowisko to fakt, że są to prawie zawsze wody poddane dużej presji wędkarskiej a co za tym idzie bardzo dużo ryb miało już kontakt z wędkarzami, jest pokłutych i w związku z tym wszystkie te ryby są bardzo ostrożne. Niestety tak to jest, spragnieni emocji wędkarskich łowcy coraz chętniej wybierają się w takie miejsca a nie ma ich jeszcze aż tak dużo w stosunku do liczby chętnych. I pewnie tak będzie jeszcze długo dopóki najlepsze wody w tym kraju będą pod zarządem organizacji o nazwie PZW. Jeśli już wiemy, że ryby są doświadczone i ostrożne to wiemy tez, że wcale nie będzie się tak łatwo do nich dobrać i możemy się na to psychicznie nastawić. Unikniemy w ten sposób sytuacji, z którą bardzo często się spotykałem w takich miejscach.

Otóż przyjeżdżał Pan wędkarz, wypływał łódką na pierwsze lepsze miejsce przy trzcinach, przeciągał kilkanaście razy wzdłuż roślinności wahadłówką typu mors albo perłową gumą z zerowym skutkiem i już był wściekły, że nic nie bierze. No, bo przecież On zapłacił 50 zł ze wędkowanie i w związku z tym szczupaki powinny się służbowo zaczepiać o jego blachę w co drugim rzucie. Tak łatwo to Wam na pewno nie przyjdzie drodzy wędkarze. Będziecie musieli się trochę bardziej postarać, no chyba, że chcecie zadowolić się szczupaczkami 30-40 cm i okoniami po 20 cm.

Ale chyba nie po to przyjechaliśmy na łowisko specjalne?

Jak się dobrać do ryb na takiej wodzie?

Pytanie z serii tych, na które nie ma jednoznacznej odpowiedzi, bo to zależy oczywiście od specyfiki danej wody, pory roku, i tak dalej, i tak dalej. W związku z powyższym nie opiszę wam jakiegoś super sposobu, który zagwarantuje sukces, ale raczej dwie główne zasady, o których według mnie trzeba pamiętać podczas łowienia na wodach komercyjnych poddanych dużej presji.

Zasada nr 1 – MIEJSCE

Pamiętajmy, że na tego typu łowiskach drapieżniki najczęściej gromadzą się w kilku lub kilkunastu miejscach. Przeważnie ilość tych miejsc zależy od wielkości łowiska. Oczywiście piszę tutaj o miejscach bytowania dorodnych sztuk, bo faktem jest, że młodzież najczęściej możemy złowić na całym akwenie, ale to też nie zawsze. Czasami zdarza, że cała populacja danego gatunku gromadzi się tylko w wybranych rejonach wody.

Jakie to są miejsca?

Odpowiedz też nie może być uniwersalna, bo każda woda ma inną charakterystykę. Na moim jeziorze, które jak przypominam ma około 100 hektarów powierzchni, takich miejsc namierzyłem pięć. Były to raczej klasyczne miejscówki - górki wychodzące z głębokości około 5 - 6 metrów na głębokość około 1-1,5 metra gęsto obrośnięte roślinnością. Roślinność też była klasycznie szczupakowa, czyli rdestnica. Nie były to klasyczne górki zlokalizowane na środku jeziora, a raczej podwodne półwyspy ciągnące się od brzegu w kierunku pełnej wody.
Z tych pięciu miejsc złowiłem praktycznie wszystkie ryby podczas 2 dniowej majowej wyprawy.

Czy te same miejscówki są dobre również w innych porach roku tego nie jestem pewien, ale przypuszczam, że tak.

Jak je namierzyłem?

Oczywiście przekonanie się o tym, że w takich a nie innych miejscach bytują drapieżniki musi zająć trochę czasu i trzeba na to poświęcić sporo wędkarskiej pracy. Całą przedpołudniową sesję pierwszego dnia spędziłem w różnych miejscach jeziora bezskutecznie czesząc wodę różnymi przynętami. Posługując się trochę echosondą a trochę obserwacją wody, trafiłem w końcu na pierwszą ze wspomnianych powyżej górek. Pierwsze kilka rzutów i miałem pierwszego pięćdziesiątaka.

ranna rybaPierwszy szczupak. Za chwilę wróci do wody.

Następnych kilkanaście rzutów w tym miejscu zaowocowało jeszcze dwiema sztukami około 50 cm. Nie był to może wynik powalający na kolana, ale najważniejsze, że już wiedziałem gdzie trzeba szukać ryb w tej wodzie.

70 centymetrówNiestety złowienie poranionej ryby to częsty przypadek na łowiskach specjalnych

Potem już poszło łatwo – echosonda, obserwacja wody i silnik elektryczny pozwoliły na szybkie znalezienie tych kilku miejsc, które dawały szanse na spotkanie z rybą. Systematyczne ich obławianie musiało przynieść efekty.

70cm szczupak70 centymetrów. Niestety znów poraniony.

 

82cm szczupak82 centymetry – największa ryba wyjazdu. Byłem sam na łodzi i dlatego te zdjęcia wyglądają
tak amatorsko, ale zapewniam, że wszystkie ryby wróciły w dobrej kondycji do wody.

Grubaśne 55 centymetrów. Ciekawe czym się tak objadł?

Podsumowując – na każdym łowisku specjalnym musicie się spodziewać, że ryby nie będą obecna w każdym miejscu a raczej będą się gromadzić w jakichś specyficznych dla danej wody miejscach, które będą im szczególnie odpowiadać. Dla każdej wody może to być inne miejsce, górka z roślinnością, górka kamienna, łąka z określonym rodzajem roślinności podwodnej, itp. I pamiętajcie, że wcale nie muszą to być rejony, w których jakoś szczególnie gromadzi się drobnica – to tez taka charakterystyczna cecha łowisk komercyjnych. Najważniejsze żeby odkryć, w jakiego rodzaju miejscach ryby drapieżne bytują i te miejsca namierzyć – to pierwszy klucz do sukcesu.

Zasada nr 2 – PRZYNĘTA

Ulubiony temat wszystkich wędkarzy

Z zasady jestem gorącym zwolennikiem tezy, że jeśli jest ryba i żeruje to będzie brała na prawie każdą popularną przynętę wędkarską z wyjątkiem jakichś wynalazków. I tej tezy będę bronił, bo niejednokrotnie się przekonywałem, że klucz do sukcesu leży w znalezieniu ryby a nie w tym, co jej podrzucimy pod nos. Zabieranie nad wodę kilkudziesięciu rodzajów przynęt jest dla mnie bez sensu.
Ale, i tu dochodzimy do sedna sprawy, od tej tezy mam jeden wyjątek.

Tym wyjątkiem są łowiska komercyjne.

Według mnie na takich łowiskach musimy odnaleźć klucz przynętowy.

Dlaczego tak się dzieje?

Po pierwsze, tak jak wspomniałem, są to wody poddane dużej presji wędkarskiej i ryby zdążyły się napatrzyć na najbardziej popularne przynęty, np. na różne perły z czarnym grzbietem, woblery i slidery typu płoć, itp. W związku z tym mogą na nie zupełnie nie reagować. Po drugie, tego typu wody oferują drapieżnikom zupełnie inne warunki pokarmowe niż na tych łowiskach, do których jesteśmy przyzwyczajeni na co dzień. Różnorodność pokarmu jest dużo większa i drapieżniki mają do wyboru różne gatunki ryb, a według mnie potrafią one selekcjonować pokarm nie tylko pod kątem wielkości, ale również i gatunku.

Następnym elementem tej układanki jest to, że drapieżniki dosyć często otrzymują atrakcyjny wkład żywnościowy w postaci zarybień, jakie na takich wodach przeprowadzane są dosyć często przez zapobiegliwego właściciela. A czym głownie się zarybia łowiska spinningowe? Dodajmy jeszcze do tego pewną rywalizację o terytorium, do jakiej musi dojść w przypadku dużej populacji drapieżników i już pewnie domyślacie się drodzy czytelnicy co chcę napisać? Tak, zgadliście – drapieżniki na takich łowiskach bardzo lubią żerować na przedstawicielach własnego gatunku.

Wszystkie szczupaki, jakie złowiłem na swoim jeziorze połakomiły się na gumy przypominające małe szczupaki pod względem koloru i kształtu. Na inne kolory nie było żadnych rezultatów.

guma zieleń z brokatemNa takie i na podobne gumy wzięły wszystkie ryby.

Nie miałem okazji wypróbowania szczupakopodobnych woblerów i sliderów, a to z tego względu, że łowiłem wśród roślinności i jedynie guma zapewniała jako taki komfort jeśli chodzi o zaczepy.

 

okońOkonie też brały wyłącznie na zieleń z brokatem

PODSUMOWANIE

Jak widzicie według mnie kluczem do sukcesu na łowisku komercyjnym jest rozwiązanie dwóch zagadek – miejsce i przynęta. Trzeba poświęcić trochę czasu na rozwiązanie tego rebusu żeby nie spłynąć do brzegu o kiju, z wody o której wiecie na pewno, że pływają w niej piękne ryby. Oczywiście na waszych wodach te miejsca i przynęty mogą zupełnie inaczej wyglądać niż ja to opisałem na przykładzie swojego łowiska, ale myślę, że na wszelki wypadek powinniście zacząć badanie swojego miejsca od przypięcia do agrafki zielonego rippera z brokatem i znalezienia górki z porastającą ją rdestnicą.

Życzę Wam połamania kija i jak zwykle oczekuję na podzielenia się swoimi doświadczeniami w komentarzach do artykułu.

Post Łowisko komercyjne to też trudny przeciwnik pojawił się poraz pierwszy w Wędkarstwo Moja Pasja.

Z pszenicą nad rzekę

$
0
0

Cooked wheat and ear of wheat

pszenica003

Witajcie wędkoholicy!

Nie było mnie tu dłuższą chwilkę, ale każdy z nas czasem potrzebuje odpoczynku, żeby nabrać nowego spojrzenia na to co robi.

Wiosna jest dla mnie okresem wędkarskiego postu. Tarło to czas, w którym warto dać rybom spokój. Wiem oczywiście, że wielu ludzi łowi liny, klenie, jazie, szczupaki, z od czerwca sandacze czy bolenie. Inni łowią karpie i ich wyczyny są widoczne, ale dla mnie sezon zaczął się praktycznie dopiero w lipcu.

Czas na połów!

Zdecydowałem się na łowienie typowo rekreacyjne. Łowienie proste, ale skuteczne zarazem, dające wiele frajdy i pozwalające się zrelaksować - poszukiwanie leszczy z koszyczkiem zanętowym. Leszcz to ryba, którą jedni bardzo lubią łowić, a inni marudzą, że słaba, że nie walczy, że śnieg... Ja lubię leszcze i nie uważam ich za słabe ryby, być może dlatego, że łowię je lekkim zestawem, na miękkim feederze i na silnym uciągu w moim ukochanym Wieprzu. Krótko mówiąc robię wszystko, żeby wędka jednak się ugięła i abym poczuł solidny opór.

pszenica010

Najlepsze - domowe sposoby

Jak dobrze wiecie jestem zwolennikiem prostoty i domowych sposobów przygotowania przynęt. Wczesną wiosną napisałem dla Was o łowieniu na groch. Dzisiaj przy okazji łowienia leszczy wspomnę o innej, bardzo skutecznej przynęcie - pszenicy.

Pszenica na Wieprzu, od bardzo wielu lat jest powszechnie stosowaną przynętą. Podobnie jak zimą bardzo wielu wędkarzy "sypie" grochem, tak w lecie to pszenica przejmuje pałeczkę najpopularniejszej karmy. Oczywiście bardzo wielu wędkarzy używa gotowych zanęt, peletów, łowi na pinki czy inne robactwo, ale Ci którzy mają swoje wypracowane miejsca wolą nęcić czymś tańszym, grubszym, łatwo dostępnym i prostym w przygotowaniu.

Jak ugotować pszenicę?

Jeśli zastanawiacie się jak ugotować pszenicę to postępujcie dokładnie tak samo jak z grochem w moim wcześniejszym artykule. Wyjdzie znakomicie. Oczywiście jest lato, więc kuchnia kaflowa zazwyczaj odpada, a Wasze żony mogą narzekać że jak gotujecie w domu to paruje i inne takie, więc zawsze można sobie zorganizować palenisko z paru cegieł na świeżym powietrzu i na nim przygotowywać swoją przynętę. Ja sobie coś takiego zmontowałem i działa. Palę pod garnkiem tak długo, aż woda zacznie się gotować i potem pozostawiam go na słońcu, nad żarem. Po kilku godzinach możemy iść nad wodę.

pszenica001 pszenica002

Regularnie i wytrwale

Przy łowieniu na pszenicę ważna jest systematyczność. Jeśli planujecie regularne wypady, nawet takie na 2 - 3 godziny, wybierzcie jedno, dwa miejsca i regularnie dostarczajcie w nie odpowiednie porcje przynęty. Pierwsze dni mogą być mało spektakularne, ale gdy ryby przyzwyczają się do pszenicy, a wyniki będą się poprawiać.

Co oprócz leszcza można złowić na pszenicę? Wszystko oprócz drapieżnika, a i te się trafiały. Nęcąc pszenicą na rzece możemy spodziewać się pięknych płoci, kleni, jazi, krąpi czy nawet karpi.

Mój sposób!

Wspomnę krótko o zestawie na jaki łowię. Banalnie proste rozwiązanie. Żyłka główna 0.18, na której zamocowany jest koszyk, a do żyłki głównej, na krętliku dowiązany jest przypon (ok 50- 60 cm) z żyłki 0.16 i haczykiem rozmiar 12 bądź 14. Tyle. Wędka 3.6 metra z akcją medium i ciężarem wyrzutowym ok 50 gram.

No dobra. Powiecie - łowi na pszenice z koszyczkiem, ale jak napchać w koszyczek pszenicę żeby nie wypadała?

No właśnie! Tu też działa prostota i sprawdzona metoda. Używam zanęty sypkiej zrobionej w domu. Składa się ona z mielonych ziaren pszenicy, grochu i kukurydzy "Koński ząb" oraz bułki tartej i mąki kukurydzianej. To wszystko. Żadnych dodatkowych aromatów, barwników, klejów, glin itd. choć oczywiście jeśli Wy chcecie sobie jakichś dodać to śmiało. Pamiętajcie tylko o jednym. Jeśli decydujecie się na jakiś aromat w zanęcie do koszyka, to pszenicę również gotujcie z tym aromatem, żeby linia zapachowa była spójna i nie rozpraszała ryb.

pszenica004 pszenica005 pszenica006

Czas na efekty!

Jeśli chcecie znać trochę szczegółów odnośnie wyników to powiem szczerze, że złowiłem opisanym sposobem, w przeciągu około tygodnia kilkadziesiąt ryb. Głównie były to leszcze o rozmiarze 35- 45 cm, a największe nie przekraczały 50 cm. Nie znaczy to, że większych nie ma, po prostu w tym okresie nie brały. Gdy jednak pytamy o skuteczność metody i przynęty to wynik 8 - 10 leszczy w ciągu 2-3 godzina łowienia nie powinien budzić wątpliwości. A dodatkowo czasem trafiały się piękne ( ok 35 cm ) płocie czy klenie, a gdy leszcz przestawał żerować, masowo atakowały krąpie.

Druga wędka

Tak, przy łowieniu na rzecznego feederka używam też drugiej wędki. Jest to wędka do połowu drapieżnika z gruntu. Ja generalnie uwielbiam drapieżniki i nawet gdy szukam leszczy, lubię mieć wędkę, która czeka na wizytę jakiegoś zębatego stwora.

Gdy łowię na silnym uciągu, zastawiam na ukleję z gruntu, czekając głównie na sandacza, a w przypadku łowienia na spokojnej wodzie zazwyczaj montuję standardowy zestaw szczupakowy.

Ten sposób wędkowania dał mi już wiele "bonusowych" ryb. Co prawda w tym sezonie nie trafiłem jeszcze żadnego pokaźnego stwora, ale złowiłem już kilka sandaczy, szczupaków, a nawet sumka. Przyjdzie pora i na większe sztuki, mocno w to wierze.

W jakim miejscu łowię? Jak określam dobry punkt?

Z mojego doświadczenia wynika, że leszcze chętnie trzymają się rzecznych górek i dołków, ustawiają się przy rynnach, na wyjściu z głębszej wody na przybrzeżne "płyciaki". Najczęściej szukam ich na zejściu z płycizny w rynnę i w samej rynnie. Woda tam jest dobrze natleniona, a zwężony płytszy nurt sprawia, że ryby mają dostęp do większości pokarmu, który tamtędy przepływa. Jeśli zechcecie spróbować łowić na pszenicę, ale ze spławikiem warto poszukać głębszego miejsca z warkoczem na skraju spokojnej wody i uciągu.

Mam nadzieję, że zawarte informacje Wam się przydadzą i przyniosą bardzo dobre efekty.

Jeśli jeszcze nie łowiliście w ten sposób, zachęcam do spróbowania.

Czekam na informacje od Was. Pochwalcie się jak Wam poszło.

Pozdrowienia i powodzenia!!!

pszenica008

pszenica009

pszenica007

Post Z pszenicą nad rzekę pojawił się poraz pierwszy w Wędkarstwo Moja Pasja.

Zanęta – czy spójność ma znaczenie?

$
0
0

Różna konsystencja zanęty

Takie pytanie zadaje sobie każdy, kto ma do czynienia z wodami o różnym nurcie i głębokości. Gotowe komponenty są wykorzystywane głównie przez wędkarzy zaawansowanych oraz wyczynowych. Posiadają oni wiedzę i doświadczenie, dzięki którym wiedzą jak profesjonalna zanęta działa w większości okoliczności. W przypadku amatorów, znacznie prostszym sposobem jest jej samodzielne przygotowanie, by zwiększyć skuteczność połowu.

Zanęta - dobieraj zgodnie z przeznaczeniem

Co powinieneś wiedzieć przy tworzeniu zanęty?

1. Zawartość żywych robaków przyczynia się do szybszego rozpadu uformowanej kuli. Aby temu zapobiec użyj kleju lub uśmierć robaki.

2. Nigdy nie stosuj suchej gliny. W takiej formie jest mocno zbrylona co utrudnia uformowanie pożądanego kształtu.

3. Grubsze części w zanęcie, takie jak kukurydza, zazwyczaj wymagają dosypania kleju.

4. Dociążanie uformowanej kuli żwirem(w przypadku wód stojących) lub gliną(w przypadku rzek) pozwoli zarzucić ją dalej, a w konsekwencji zapolować na większą rybę. Do tego celu użyj kukurydzy, kleju i atraktora.

5. Ugniatając kulę masz wpływ na jej trwałość. Dłuższe i silniejsze ugniatanie to wolniejsze wypłukiwanie się cząstek pokarmowych.

6. Pamiętaj, że preparaty służące do sklejania tracą swoje właściwości w kontakcie z wilgocią. Przechowuj je w szczelnych pojemnikach.

spin ice szamotuły

Zanęta - spoistość a łowisko

Zdarza się, że dobre feederowe łowisko okazje się być miejscem z grubą warstwą naniesionego mułu. Wtedy, wbrew wcześniejszym przewidywaniom, taktyka połowu musi ulec zmianie. O ile wcześniej przygotowana zanęta feederowa nie zawierała komponentów, o tyle w nowych okolicznościach, powinniśmy ich użyć. Ciężki koszyk odstawiamy na bok. Zaczynamy nęcić z ręki lub używamy do tego celu procy. Kula z dodatkiem otrębów i kaszki kukurydzianej rozpada się na mniejsze części będąc łatwo dostępnym pokarmem. Podobnej zanęty używa się na łowiskach skalistych stosując słonecznik, dzięki któremu unosi się ona tuż na dnem nie opadając między skały.

Uniwersalna zanęta przygotowana przez producentów nie zawsze sprawdza się tak, jak jest podane w instrukcji. Wiele zależy od przepływu wody, jej zawirowań, rodzaju dna oraz głębokości żerowania ryb. W tym celu każdy wędkarz powinien znać sposoby na dostosowanie zanęty do warunków panujących na wybranych łowiskach. Ostatnie, czego byśmy chcieli podczas wędkowania to przygotowania, które poszły na marne.

Post Zanęta – czy spójność ma znaczenie? pojawił się poraz pierwszy w Wędkarstwo Moja Pasja.


Method feeder – czyli metoda na rybę

$
0
0

Koszyczek do method feeder

Jak łowić skutecznie nie pozbawiając się tej odrobiny ekscytacji czujnym oczekiwaniem? John Wilson znalazł odpowiedź na to pytanie – method feeder. Stosowany przy wędkarstwie karpiowym na łowiskach komercyjnych, choć i tu zdarzają się odważni, którzy ruszają na dzikie wody. Jakie inne ryby oprócz karpi dadzą się przekonać na method feeder? Mogą to być duże leszcze i amury. Na czym polega? Postanowiliśmy przyjrzeć jej się z bliska.

Przy "metodzie" bazujemy na lżejszym sprzęcie, wędkach typu feeder, specjalnych koszykach zanętowych, przyponie włosowym zwykłym – z gumką lub stoperem(pushstop). Budowa koszyka została zaprojektowana tak, aby na dno opadał zawsze płaską stroną. Rolę przynęty oraz zanęty pełni pellet.

Przyjemnie z method feeder

Kompletowanie sprzętu

Do wykorzystania nadaje się dowolny kij feederowy, ważne aby w sposób wygodny można go było zarzucać. Gramatura koszyka wynosi zazwyczaj od 15 – 35 g (możliwe są także egzemplarze nawet do 100 g). Aby utrzymać silną rybę taką jak karp, blank musi być wykonany z wysokiej jakości materiału. Najpopularniejszy i najczęściej polecany kołowrotek to ten w wielkości 4000 z precyzyjnym hamulcem.

W przypadku średnicy żyłki istnieją różne sprzeczne opinie, jedna z nich mówi o tym, że średnica powinna wynosić między 0,22 a 0,28. Ze względu na ukrycie żyłki tak, że nie jest ona widoczna dla ryb i nie wpływa na ich czujność. Według innych, średnica żyłki powinna wynosić maksymalnie 0,22.

Koszyk – charakterystyczny element tej metody został skonstruowany w taki sposób, aby zawsze opadał na dno tą samą stroną. Stosowany jest raczej w płytkich miejscach (do 3 m). Ważne jest, aby obsypywał się zgodnie z naszym planem. Pamiętaj również o foremce lub kup cały zestaw feederowy.

W method feeder stosuje się przypony włosowe o długości od 7 do 10 cm, wykonane z żyłki. Warto aby przypon był zakończony gumką.

Jak to robić?

Pellet – rozmiar 2 mm lub większy w przypadku większych ryb. Jego zadaniem jest sprowokowanie ryb do rozpoczęcia żerowania więc warto stosować ten z rodzaju nisko tłuszczowych. Pellet namaczamy aby osiągnął pożądaną konsystencję(twardy i łatwy do nabicia foremki). Poza tradycyjną metodą namaczania(stopniowe sprawdzanie konsystencji) do naszej dyspozycji są także oddane specjalne perforowane pudełka pozwalające w prosty sposób odsączyć nadmiar wody.

W kolejnym wpisie:

  • najczęstsze opinie dotyczące method feeder,
  • porady użytkowników,
  • nasze podsumowanie.
  Cennych informacji dostarczył nam www.haczyk.com.pl

Post Method feeder – czyli metoda na rybę pojawił się poraz pierwszy w Wędkarstwo Moja Pasja.

Stare, cwane, grube – szczupaki

$
0
0

Duże okazy

Jak złowić szczupaka na spinning?

Jedną z kluczowych rzeczy jaką dowiedziałem się o łowieniu okazów, jest to, że aby je przechytrzyć, trzeba często łowić inaczej niż inni wędkarze i inaczej niż samemu łowię zazwyczaj. To logiczne. Jeżeli wszyscy łowią podobnie, to stare ryby nauczyły się unikać określonych zestawów, czy przynęt. Jeżeli ciągle łowisz tak samo, to zawsze będziesz miał podobne efekty. Żeby móc je poprawić, musisz coś zmienić. Coś, co zaskoczy doświadczone ryby. Polując na wyrośnięte szczupaki(w jednej wodzie 100 centymetrowy szczupak to okaz, a w innej ryba 60 cm może być stara i doświadczona) trzeba wprowadzić nieco zmian w strategii i sposobie myślenia.

Przynęty na szczupaka

Duża ryba, duża przynęta – to szczupakowa filozofia (duże są dla mnie np. 20 cm gumy, czy 14 cm jerki). Oczywiście można złowić medalowego szczupaka na obrotówkę nr. 2, albo 3-calowe kopytko, ale są to raczej sytuacje rzadkie. Takie łowienie ma bowiem określone wady. Po pierwsze, małe i średnie przynęty zostaną prędzej pochwycone przez małe i średnie drapieżniki. Mniejsze ryby są bardziej ruchliwe i mniej ostrożne, dlatego dopadną przynętę szybciej niż wyrośnięty osobnik. Mniejsze ryby mogą w ogóle nie dać okazowej sztuce szansy na uderzenie w przynętę. Tracimy cenny czas na hol i odhaczanie mikrusów, a przecież nierzadko duże ryby żerują najlepiej w określonych porach, a poza nimi w zasadzie nie są aktywne. Po drugie, często duże osobniki nie chcą tracić energii na uganianie się za małą zdobyczą. Wolą walnąć raz, a porządnie, by najeść się do syta bez zbędnej straty energii. Zwłaszcza jesienią, gdy nastaje czas wielkiego żarcia, drapieżniki preferują większe ofiary. Po trzecie, nastawiając się na duże ryby powinno się stosować mocny sprzęt. Łowienie sztywna wędką i grubą linką na małą przynętę jest nieefektywne, bo zachowuje się ona nienaturalnie i w ogóle takim zestawem łowi się niewygodnie.

Woblery

Stosując duże przynęty trzeba liczyć się, z tym, że długo (nawet kilka wypraw) możemy nie mieć brania. Trzeba być cierpliwym. Nagrodą będzie wyjątkowa zdobycz. Gdy już weźmie, bezrybne dni pójdą w niepamięć.

Rzadko bywa, że wędkarze łowiący na małe i średnie przynęty, trafiają okazy. Zwykle to kwestia statystyki. Jeżeli ktoś spędza całe dnie nad wodą to choćby był słabym wędkarzem musi kiedyś trafić grubszą rybę. To tak samo jak mecze piłkarskie Polski i Niemiec. Wiadomo było, że nasi kiedyś wygrają skoro gramy ze sobą tyle meczy. Zamiast jednak polegać na statystyce, czy szczęściu lepiej zastosować strategię konsekwentnego polowania na grube ryby z dużymi przynętami bez niepotrzebnego kaleczenia maluchów. Nie jest to łowienie dla każdego, bo wymaga cierpliwości. Ale jeżeli jesteś znudzony łowieniem maluchów – spróbuj.

Przykładowe przynęty zna chyba każdy – legendarny slider, jack, sweeper czy niedoceniany fatso – z jerków (poza nimi polecam woblery Dorado – polskie w dobrej cenie), gumy real eel, czy duże kopyta.

Ripper srebrny Rippery Ripper

Inną kwestią jest dobór odpowiedniej przynęty. Duże, stare ryby zazwyczaj miały wcześniej do czynienia z wędkarzami i nauczyły się omijać najpopularniejsze w danej wodzie wabiki. Mówi się wtedy o przebłyszczeniu wody. Ta teoria została potwierdzona przez badania ichtiologów. Oczywiście dane przynęty są w konkretnym łowisku popularne ze względu na swoją skuteczność. Radzę jednak oprzeć się pokusie ich stosowania. Mogą pomóc złowić kilka mniejszych ryb, ale raczej nie skuszą tych wyrośniętych i doświadczonych. Pomocna może być zmiana koloru przynęty na nietypowy np. różowy, stylu prowadzenia przynęty, czy użycie atraktora zapachowego na drapieżniki. Coś co będzie inne od tych przynęt, które budzą rybią nieufność. Jeszcze lepszym rozwiązaniem będzie zmiana przynęty na inną, nieznaną rybom z danej wody.

Dwa lata temu zmagałem się z upolowaniem szczupaków z mojej ulubionej wody. Skuteczne zazwyczaj obrotówki i wahadłówki nie dawały żadnych brań. Worek z rybami rozsupłał się dopiero gdy zacząłem łowić na woblery bez sterowe. Ryby brały na nie pewnie, choć był to dość duży kaliber. Myślę, że to dlatego, iż nikt inny na te przynęty tam nie łowił. Ryby nie kojarzyły ich z niebezpieczeństwem. Innym przykładem jest skuteczność dużych jaskółek na małych główkach w zbiornikach, gdzie sandaczowcy łowią na 3-4 calowe, silnie pracujące kopyta. Efekty bywają zaskakujące, bo właśnie o zaskoczenie tu chodzi. Kusimy ryby atrakcyjnymi przynętami, ale takimi, których one jeszcze nie znają (lub słabo znają). Mnogość przynęt i sposobów ich poprowadzenia sprawia, że nie będziemy się nudzili. Wcale nie musimy się tu ograniczać do schematów – szarpania jerków i gum w opadzie. Innowacje są mile widziane.

Takie łowienie wymaga przełamania się – odkładamy na bok sprawdzone sposoby, by wypróbować coś nowego. Możemy ponieść całkowitą klęskę lub pełne zwycięstwo. Sukces musi kiedyś nadejść. To tylko kwestia tego ile przynęt trzeba wypróbować zanim znajdziemy „tę” wyjątkową.

Miejsce - gdzie łowić?

Tajemnicą poliszynela jest, że większe ryby uciekają od wędkarzy. Hałaśliwe rozmowy, uderzanie o łódkę, czy wibracje silnika elektrycznego alarmują doświadczone ryby o niebezpieczeństwie. Przestają wtedy żerować lub wręcz odpływają z dala od zgiełku i haczyków – daleko od brzegu, w zaczepy, w niedostępne z brzegu części zbiornika, gdzie nikt nie łowi. Dla zwierząt bowiem, najważniejsze jest poczucie bezpieczeństwa. Nawet duża ilość pożywienia nie skusi ich do żerowania, gdy będą czuły/słyszały/widziały zagrożenie. W miejscach poddanych silnej presji ze strony wędkarzy, trzeba szukać okazów tam, gdzie czują się bezpieczne, gdzie nikt inny nie łowi – daleko od brzegu, w krzakach, miejscach niedostępnych. Nawet jeżeli takie miejsca wydają się mniej atrakcyjne od tych często obsadzonych wędkarzami. Warto przedzierać się przez zarośla, czy zapadać w bagienku dla upragnionej zdobyczy. Dodatkowym plusem łowienia w takich miejscówkach jest cisza i spokój. Osobiście jeszcze nigdy nie złowiłem medalowej ryby, gdy obok ktoś hałasował. Zawsze łowiłem z dala od innych wędkarzy, często w miejscach, gdzie nikt lub prawie nikt nigdy nie łowi.

Woblery

Czas - kiedy łowić?

Pora łowienia ma nie rzadko duże znaczenie, przy polowaniu na stare, doświadczone sztuki. Niektóre osobniki nie żerują w porach, gdy nad wodą są tłumy wędkarzy – rano i po południu. Często największa szansa na ich złowienie to godziny około południowe, gdy nie ma nikogo nad wodą. Zaobserwowałem to sam wiele razy i potwierdzają to inni wędkarze. Czasem ryby biorą w określonych porach z tylko sobie znanych powodów.

Pogoda na drapieżnika

Można w nią wierzyć lub nie, ale wielu wędkarzy twierdzi, że najlepsza pogoda na drapieżnika (może poza sumem i boleniem) to pochmurne niebo, wiatr i spadające lub niskie ciśnienie. Generalnie mi się to sprawdza. Nie chodzi o to, by jeździć na ryby tylko w takie dni, ale o to, by w miarę możliwości wyrwać się na ryby gdy pogoda nam sprzyja.

Na koniec jeszcze ważna uwaga – wszystko o czym napisałem wymaga oczywiście wiedzy podstawowej – o zachowaniach szczupaków, sposobach prezentacji przynęt, i sprzęcie, zwłaszcza przynętach (np. trzeba wiedzieć że do dużych przynęt stosujemy bardzo mocny sprzęt, albo że inaczej prowadzimy gumę a inaczej woblera).

Okazowe szczupaki uwalniam, by złowić je jeszcze większe w przyszłości!

Post Stare, cwane, grube – szczupaki pojawił się poraz pierwszy w Wędkarstwo Moja Pasja.

Okoń – na żywca

$
0
0

Okonie na żywcówkę

Polowanie na okonie z żywcówką jest w Polsce mało popularne. To zaskakujące, biorąc pod uwagę skuteczność tej metody. Jeżeli bowiem ktoś choć raz próbował łowić pasiaki na spinning, to wie, jak wybredne potrafią być te ryby. W metodzie żywcowej natomiast brania są o wiele częściej zdecydowane i systematyczne. Należy tylko ją odpowiednio zastosować.

Jesienią okonie grupują się w duże stada w głębszych partiach zbiorników po to, by wraz z przyjściem chłodów przenieść się na zimowiska. Mają wtedy duży apetyt i konkurują o pokarm.

Tak jak przy polowaniu na inne ryby, kluczowe jest zlokalizowanie okoni. Nie będzie z tym problemu jeżeli powierzchnia wody jest w miarę spokojna. Może uda nam się wypatrzeć oczkujące ukleje. Okonie na pewno będą w pobliżu. Nieraz można zobaczyć jak watahy okoni ganiają pod powierzchnią małe rybki, które wyskakują w panice z wody. Bywa, że uda się zobaczyć płetwę okonia, która - jak u rekina - tnie powierzchnię wody. Połykaniu rybek przez okonie towarzyszy też charakterystyczne cmokanie. Wystarczy zarzucić zestaw w pobliże takiej ławicy i brania murowane. Nie zawsze jednak widać oznaki żerowania okoni na powierzchni. Zwłaszcza jesienią. Czasem przebywają one głębiej lub są mniej aktywne. W takich przypadkach bankowe okoniowe miejsca to okolice grążeli, zatopionych drzew, górek, kamienistych blatów itp. Trzeba być mobilnym, szukać ryb, zmieniać miejsca, gdy nie ma brań. Czasem bywa, że w jakimś miejscu biorą małe okonki, warto wtedy spróbować założyć większą przynętę, bo nie rzadko w pobliży skupisk małych okoni, mogą pływać pojedyncze grube garbusy.

Pogoda na okonie

Najlepszymi przynętami na okonie są płotki i ukleje. Są to tak ważne ryby w ich jadłospisie, że tarło okoni jest wręcz dostosowane do tarła uklei, aby małe okonki miały pod dostatkiem pożywienia. Najczęściej stosuje się żywce między 5 a 10 cm. Okonie mają tak duże pyski, że nawet 20 centymetrowy okonek potrafi połknąć ukleję o wielkości przekraczającej 10 cm. Rybkę najlepiej uzbroić w pojedynczy haczyk numer 6-2. Wbijamy go pod płetwą grzbietową lub za pyszczek, ale tylko za górną część, żeby rybka mogła otwierać pysk i przepuszczać wodę przez skrzela, dzięki czemu dłużej przeżyje. Zdecydowanie odradzam stosowanie kotwiczek, które nie zwiększają liczby skutecznych zacięć, a jedynie utrudniają odhaczenie zdobyczy. Żeby ułatwić sobie odhaczenie okonia, trzeba zacinać dosyć szybko, jak tylko spławik zniknie pod wodą.

Warto pamiętać, że strategia polowania okoni polega na długodystansowej pogoni za ofiarą i podgryzaniu jej ogona. Z tego też względu okonie często połykają przynętę od ogona. Jednak żywca, który nie ucieka za bardzo, połykają od głowy.

Metoda na okonia

Ostatnio kolega nauczył mnie nieco innego sposobu łowienia okoni. Używał on za przynęty 2-3 centymetrowe żywce założone na zwykłym zestawie spławikowym. Okonie brały na nie świetnie! Nie było to okazowe sztuki, ale za to brań było dużo w przeciwieństwie do spinningu, na który złowiliśmy po jednym mikrusie. Ten sposób był tak skuteczny, że naszym przyłowem padały nawet wzdręgi, które głęboko połykały malutkie płotki i ukleje. Trzeba tu jednak przypomnieć, że zabronione jest stosowanie podrywek o oczkach średnicy mniejszej niż 1 x 1 cm. To oznacza, że 2-3 centymetrowe żywczyki można pozyskać jedynie w prywatnym stawie.

Okonie można nęcić. Widać to chociażby na przykładzie wędkarzy wyczynowych, którzy w niektórych zbiornikach nastawiają się głównie na te ryby. Myślę tu o zbiorniku Słok k. Bełchatowa. Występuje w nim duża populacja płoci, która jednak nie zawsze chce współpracować z wędkarzami dlatego bywa, że głównym celem wyczynowców stają się właśnie okonie. Podstawowymi dodatkami okoniowej zanęty są oczywiście robale – pinka oraz dżokers. Do zanęty można też dodać pieczywo fluo, zwłaszcza w ulubionym kolorze okoni – czerwonym. Zanęta nie tylko wabi okonie, ale też drobnicę, za którą okonie podążą.

Okonie

Zestaw na okonie powinien być prosty i delikatny. Najważniejszy jest spławik – jego gramatura i konstrukcja. Gramaturę dobieramy w zależności od tego jak daleko od brzegu chcemy łowić. Wiadomo – im dalej, tym większa musi mieć gramaturę. Ze względu jednak na to, ze będziemy używali niedużych żywców musi posiadać konstrukcję, która zapewni mu nieco finezji. Dlatego też wybieram smukłe spławiki o długich antenkach o średnicy 4-5 mm i wywarzam je tak, żeby z wody wystawało ok, 5 cm antenki. Dzięki temu żywiec będzie miał dużą swobodę ruchu i będzie pływał po większym obszarze. Obciążenie umieszczam przy spławiku, gdy chcę dać rybce dużo swobody, lub przy przynęcie, gdy żywiec wypływa za bardzo ku górze. Zawsze stosuję przypon z kewlaru lub wolframu.

Kluczowe jest odpowiednie ustawienie gruntu. Jeżeli widać, ze okonie żerują przy powierzchni grunt ustawiamy na 40-60 cm. Jeżeli ryb nie widać przy powierzchni należy zmierzyć za pomocą gruntomierza głębokość łowiska i ustawić grunt od 20 do 100 cm nad dnem. Łowiąc na dwie wędki łatwiej sprawdzić na jakiej głębokości znajdują się ryby.

Post Okoń – na żywca pojawił się poraz pierwszy w Wędkarstwo Moja Pasja.

Za granicą biero, a u nas nie biero – fakty i mity o wędkowaniu Anglii

$
0
0

Wielka Brytania

Witajcie moi drodzy. Zdecydowałem się podjąć taki temat, bo ostatnio wiele jest dyskusji na temat jakości wędkowania w Polsce, w porównaniu z tym co oferują nam inne kraje. Z drugiej strony tak się składa, że po półtorej roku pobytu w Polsce ponownie wyjeżdżam do Anglii i kwestie związane z łowieniem angielskich ryb, znów we mnie odżywają. Gorden B. Hinckley powiedział: "Niebawem zrozumiesz, że to, co dziś wygląda jak poświęcanie się, okaże się najwspanialszą inwestycją jaką kiedykolwiek zrobisz". Obyś miał rację Gordon!

Jeśli spojrzymy tylko na kwestię samego potencjału wędkarskiego i rybostanu w sposób powierzchowny to można powiedzieć krótko - tam jest lepiej!
Tylko z czego to wynika? Jakie są powody takiego stanu? Czym różni się ich wędkowanie od naszego?
Temat rzeka, ale postaram się go ugryźć w miarę zwięźle.
Zdjęcia z Wielkiej Brytanii

 

Zasady wędkowania

Bardzo wiele osób uważa, że zasady wędkowania w Anglii są mniej skomplikowane niż w Polsce oraz że wszystko jest prostsze i łatwiejsze. Prawda jest jednak inna i nie chodzi tu o to, że akurat w Polsce zasady są proste i czytelne, a o to, że w Anglii są różne zasady łowienia, na różnych odcinkach rzek, na różnych zbiornikach itd. W zasadzie za każdym razem, gdy jedziemy na ryby gdzieś, gdzie wcześniej nie łowiliśmy należy sprawdzić jakie reguły panują na danym łowisku, kto się nim opiekuje i jakie są zasady opłacenia zezwolenia na wędkowanie. Należy pamiętać, że podstawowym i wymaganym dokumentem jest licencja Environment Agency, którą kupujemy na poczcie! Tak, na poczcie. Tam nie ma PZW i wielu innych struktur, które w Polsce uznawane są za konieczność. Możecie się zdziwić, gdy zobaczycie, że na niektórych odcinkach Tamizy do łowienia wystarczy podstawowa licencja z Environment Agency, ale już na łowienie w okolicach zapór często potrzebna jest dodatkowa opłata, mimo że to ta sama rzeka i ten sam teren. Jeśli więc usłyszycie słowa "weir", albo "lock" to znaczy, że jesteście w miejscach zapewne objętych dodatkową opłatą. Nie jest tak, że te zasady nie są do przebrnięcia, trzeba jednak zainwestować trochę czasu, poczytać, popytać i być świadomym jakie są reguły. W przeciwnym razie możemy oddać z portfela do 2500 funtów, więc czytanie jest zdecydowanie tańsze.

Wędkarstwo w Anglii

Powiecie, że to bez sensu, ale tak wcale nie jest. Anglicy wyznają prostą zasadę, że im lepiej tym drożej, więc im więcej ryb, tym więcej płacisz. Do kwestii pieniędzy jednak dojdziemy.
Podałem Wam przykład dotyczący rzeki Tamizy, a na różnych rzekach są różne regulacje, jeśli więc planujecie sporo podróżować to przygotujcie się na lekturę.
Jeśli chodzi o wody stojące sytuacja jest prosta - praktycznie każde jeziorko, stawik czy inny zbiornik ma swojego administratora. Bardzo często są to prywatni przedsiębiorcy, prowadzący działalność polegającą na opiece nad zbiornikiem i zarabianiu na wędkarzach. Bardzo prosta relacja - ktoś pracuje, zarybia, dba, pilnuje, wprowadza zasady i zarabia pieniądze, a wędkarz przyjeżdża nad rybną wodę, w miłej atmosferze, gdzie jest czysto, schludnie i spokojnie, za co płaci umówioną kwotę. Czasem są to dzienne bilety, a czasem trzeba płacić licencję na cały sezon. Zasady są zazwyczaj podobne - nie zabijamy ryb, używamy haków bezzadziorowych, mamy podbierak, matę do odhaczania i odpowiednie narzędzia do wyjęcia haczyka. Na niektórych zbiornikach wymaga się używania bezpiecznych zestawów do łowienia gruntowego, żeby ryba w razie zerwania zestawu nie pływała z haczykiem w pysku i stugramowym ciężarkiem, który wisi poniżej.
Są jeszcze zbiorniki pstrągowe, w których łowi się w zasadzie tylko ten gatunek ryb, plus czasem szczupaka i okonia. Tam obowiązują zasady związane z wędkarstwem muchowym, ale podobnie jak na innych zbiornikach szczegółów należy szukać u administratora zbiornika.
To wszystko sprowadza się do jednej, prostej zasady- zawsze, ale to zawsze sprawdzajcie zasady łowienia na danej wodzie zanim zastawicie wędki, jeśli będziecie o tym pamiętać czeka Was przyjemne i owocne łowienie.
Na zakończenie jeszcze kwestia samych ryb - w Anglii nie zabija się ryb, nawet jeśli gdzieś wyczytacie, że jedną można zabrać itd. Nie róbcie tego. W zasadzie jedynymi zbiornikami gdzie legalnie zabija się ryby są zbiorniki pstrągowe. Anglicy są spokojni i mili, zawsze otwarci i pomocni, ale jeśli zobaczą jak pałujecie ich ryby, zmienią nastawienie, a tego nie życzę nikomu.
Jest to jeden z ważniejszych czynników, o których należy pamiętać, gdy zastanawiamy się czemu u nich jest więcej ryb i większych niż u nas. Oni ich po prostu nie zabijają, więc ryby mnożą się i rosną- "simple as that".
Sam jestem przeciwnikiem nadmiaru zasad, ale w Anglii są zasady, które działają bo mają sens. To bardzo różni ich przepisy od naszych.

 

W kolejnej części kilka słów o opłatach i atmosferze, jaka panuje na wyspie :)

Post Za granicą biero, a u nas nie biero – fakty i mity o wędkowaniu Anglii pojawił się poraz pierwszy w Wędkarstwo Moja Pasja.

Szwecja – wędkarski raj – historia niedokończona

$
0
0

Szwedzki szczupak

Nim zacznę, Drogi Czytelniku, zapoznaj się z pierwszą częścią historią, którą pragnę się z Tobą podzielić:

Szwecja - wędkarski raj

Z radości tańczę na łódce. Wszak to największy szczupak jakiego udało mi się kiedykolwiek złowić. To nic, że do magicznych 100 cm trochę zabrakło. Liczy się, że ryba jest pokaźnych rozmiarów i udało się ją z sukcesem wyholować. Szybka sesja zdjęciowa i zębaty drapieżnik wraca do wody. Chwilę stoi nieruchomo, jakby zdziwiony, że darowano mu wolność, wreszcie zamiata płetwą ogonową i majestatycznie odpływa w głębiny. A ja, siadam na łódce i delektuję się pięknymi krajobrazami. Słońce pomalutku chowa się za horyzontem, koledzy jeszcze bardziej zmotywowani do walki, energicznie wymachują wędziskami. Jest po prostu pięknie!

Zmotywowani - płyniemy dalej!

Niebawem na łódkach lądują kolejne ryby. Nie są tak duże jak mój olbrzym, ale część z nich spokojnie przekracza 70 cm długości. Zwłaszcza ryba Marka złowiona tuż przed zachodem słońca stanowi niezły okaz. Dodatkowo, szczupak ten jest bardzo waleczny i nie poddaje się łatwo. Wędzisko trzeszczy niebezpiecznie, plecionka z gwizdem wysnuwa się z kołowrotka. Ryba nurkuje w pewnym momencie pod łódkę i przez chwilę wydaje nam się, że ją straciliśmy. Wędka wygina się w piękną parabolę. Jeszcze nie widziałem, że można tak bezkarnie wygiąć spinning. Ale Marek jest wytrawnym łowcą i nie jest łatwo go przechytrzyć. Piękny „zębacz” też ląduje ostatecznie na pokładzie oraz w obiektywie aparatu fotograficznego. Jego fotografia będzie wkrótce stanowiła ozdobę kalendarza wędkarskiego, który po skończonej wyprawie postanowiliśmy sobie na pamiątkę stworzyć. Jacek z wujkiem znaleźli za to ciekawe miejsce z drugiej strony wyspy i tam trafiają im się kolejne szczupaki. Zadowolony Jacek prezentuje kolejnego „zębacza” który połakomił się, a jakże, na wahadłową blachę.

Szwedzki szczupak
Szybko mijają dni na zatoce Syrsan. Pogoda sprzyja. Wieje lekki wietrzyk, jest dość ciepło jak na wrzesień. Łowienie szczupaków przerywamy sobie od czasu do czasu polowaniem na okonie. Znaleźliśmy ciekawą górkę podwodną niedaleko toru wodnego i tam posyłamy nasze gumowe imitacje rybek. Mam swoje ulubione w kolorze bladozielonym, okonie je po prostu kochają.

Szwecja -wędkarski raj
Muszę uczciwie przyznać, że kilka ze złowionych okoni wylądowało na naszej patelni. Ciężko było się oprzeć spróbowaniu świeżo złowionej rybki. Mój brat Jacek jest fachowcem od filetowania ryb i z zapałem zajmuje się przygotowaniem kolacji. Szwedzki gospodarz przygotował tuż nad wodą specjalny stół do sprawiania ryb i tam nasze okonie zamieniają się w smakowite filety. W domku obowiązuje zakaz skrobania ryb. W międzyczasie wujek Jerzy namawia nas do grzybobrania. Fakt, tak blisko do dorodnych okazów jeszcze nigdy nie mieliśmy. Kilka minut spaceru po okolicznych zaroślach i już jest pełna siatka świeżych grzybów. Tylko jak je najlepiej przyrządzić? Wpadamy na pomysł wykorzystania grilla będącego na wyposażeniu domku. Trochę kiełbasy, cebuli oraz przypraw i wujek demonstruje swój kulinarny kunszt. Potrawa jaką wyczarował z zebranych darów lasu bije na głowę wszystko co do tej pory jedliśmy. Po chwili nie ma już śladu po naszej rybno-grzybowej kolacji.

Na co łakomią się szczupaki?

Są za to długie wieczorne dyskusje o mile spędzonym dniu na wodzie i stosowanych przynętach. Dochodzimy do ciekawych wniosków, że oprócz agresywnie pracujących woblerów, hitem są zwykłe, wahadłowe blachy. W Polsce wielu wędkarzy odłożyło je już do lamusa, natomiast w Szwecji sprawdzają się świetnie. Jacek w pewnym momencie zaczął łowić tylko na blachy i wyniki miał porównywalne z tymi, którzy eksperymentowali z różnymi przynętami. Ciekawe, że bardzo słabo sprawiały się natomiast tradycyjne obrotówki. Najbardziej łownymi modelami okazały się natomiast Executory firmy Salmo oraz Shad-rapy i X-rapy szwedzkiej Rapali. Przynęty gumowe były przez nas używane głównie do połowu okoni, chociaż jakieś pojedyncze szczupaki też się na nie skusiły. Wahadłówki sprawdzały się za to praktycznie bez ograniczeń. Nie miały znaczenia ich kolor, wielkość i sposób prowadzenia. Morsy, algi, gnomy, co było pod ręką szło do wody i były efekty. Zastanawiałem się nawet czy przypadkiem nie stanowią one dla szwedzkich szczupaków jakiegoś nowego wynalazku i czy ich ataki nie są powodowane zwykłą ciekawością. Faktem jest, że z roku na rok jadąc do Szwecji powiększamy swoje arsenały „blaszanych” przynęt, a szczupaki jeszcze się nimi nie znudziły.

W trakcie rozmowy z przyjaciółmi doszliśmy również do konkluzji, że jadąc na ryby do Szwecji nie można w ciemno zakładać, że złowi się setki ryb. Zwłaszcza nie znając konkretnej wody i nie mając przecież wpływu na pogodę. Owszem, tamte wody są z pewnością bardziej rybne niż nasze i szansa na duży okaz jest sporo większa, ale nie oznacza to, że codziennie będziemy łowić po kilkanaście szczupaków na osobę. Czasem będzie to jedna ryba, czasem pięć , a czasem wraca się o tzw. kiju. I to też jest w sumie piękne w wędkarskim sporcie, bo gdyby faktycznie każde wypłynięcie na wodę kończyło się setką szczupaków, to czy łowienie byłoby tak fascynujące? I jeszcze jeden aspekt łowienia na szkierach , który bardzo przypadł nam do gustu, i którego w Polsce trudno doświadczyć. Ogrom wody i brak konkurencji na wodzie. Nie ma wyścigów do najlepszej miejscówki, nie ma ruchu jak na przysłowiowej ul. Marszałkowskiej co często zdarza się na lepszych polskich łowiskach. Jest cisza, spokój i piękna przyroda wokół. Czasem trafi się piękna ryba, a wtedy nic więcej do wędkarskiego szczęścia nie potrzeba.

Do widzenia Syrsan

Nadszedł wreszcie dzień pożegnania z Syrsan. Sprzątamy starannie domek, myjemy łodzie i ze smutkiem pakujemy wędkarski sprzęt. No koniec sprawdzamy jeszcze stan śrub na naszych łodziach. Wiemy, że Peter dokładnie je obejrzy, a ewentualne uszkodzenia mogą nas trochę kosztować. Wszak kilka razy delikatnie zaczepiliśmy o podwodne głazy. Tym razem na szczęście wszystko jest w najlepszym porządku. Przy okazji dobra rada dla wszystkich jeżdżących do Szwecji na ryby. Sprawdzajcie obowiązkowo stan śrub w wynajętych łodziach zarówno na początku jak i na końcu pobytu. Jeśli to możliwe wykonujcie fotografie śrub. Kaucje za wynajęty sprzęt są wysokie i nie warto płacić za nie swoje szkody. Z doświadczenia wiem, że na taryfę ulgową nawet w przypadku niewielkiego uszkodzenia śruby nie ma co liczyć.
W oczekiwaniu na inspekcję szwedzkiego gospodarza idę nad brzeg wyspy, żeby raz jeszcze nacieszyć oczy pięknem tego dzikiego krajobrazu. Siedząc na skale i obserwując szybującego nad sosnowym lasem orła wiem, że bardzo chciałbym tutaj jeszcze kiedyś wrócić. A najlepiej w ogóle stąd nie wyjeżdżać. Chciałbym ponownie wsiąść na łódkę i poczuć na wędce atak „zębatego” przeciwnika. Ciekawe o czym myślą w tej chwili moi wędkarscy przyjaciele?

 

Szwedzki krajobraz
Okazuje się , że myślą dokładnie o tym samym co ja. Kiedy po końcowej, pozytywnej inspekcji domku, gospodarz odwozi naszą grupę do czekającego na leśnym parkingu samochodu, zaczynają się pierwsze, początkowo nieśmiałe sugestie, że może warto powtórzyć taką wyprawę wiosną. Na każdym postoju w drodze do portu w Karlskronie, poruszamy ten pomysł raz po raz. Wsiadając na prom jesteśmy już pewni, że w maju znów pojawimy się na Syrsan. I rzeczywiście tak się ostatecznie stanie, ale o tym jak bardzo zaskoczył nas szwedzki maj będzie już w kolejnej części mojej opowieści..
Cdn.

Post Szwecja – wędkarski raj – historia niedokończona pojawił się poraz pierwszy w Wędkarstwo Moja Pasja.

Viewing all 23 articles
Browse latest View live